Cóż to był za dzień! Polscy kolarze sprawili nam dzisiaj niezwykle dużo emocji. Czy jednak tylko oni zasługują na wyróżnienie?
Plusy:
Polish power
Ależ przyjemnie oglądało się polskich kolarzy walczących o zwycięstwo! Zarówno Tomasz Marczyński, jak i Paweł Poljański rozegrali dzisiejszy odcinek lepiej niż wzorowo. W końcówce etapu wielkiego touru mieliśmy finisz prawie jak na mistrzostwach Polski. Kapitalny widok, kapitalny dzień!
Pełny magazynek
„Dzisiaj na pewno faworyci nie będą walczyć” – zakomunikowało 95% specjalistów przed rozpoczęciem etapu. Być może tak by było, gdyby nie Alberto Contador. El Pistolero wygląda więcej niż dobrze i być może będzie jeszcze próbował powalczyć o zwycięstwo w wyścigu. Rewolwer jest już nabity, czekamy na pierwszy potężny strzał.
Guess who’s back!
Panowie i Panie, Bananito wraca na szczyt! Bardzo cieszy nas widok wracającego do niezłej formy Carlosa Betancura. Kolumbijczyk zaczyna wyglądać równie solidnie co za najlepszych czasów i niewykluczone, że w przyszłym sezonie znów będziemy zaliczać go do grona faworytów.
Minusy:
Samodestrukcja
Kiedy już wydawało się, że Tejay Van Garderen ponownie włączy się do walki o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, sam Amerykanin sobie to utrudnił. Dwa upadki z własnej winy wyrzuciły go z czołowej trójki, choć na całe szczęście jego straty nie są ogromne. Może dane mu jeszcze będzie powalczyć, bo tylko on może nawiązać walkę z liderem podczas jazdy na czas.
Dziennikarskie szaleństwo
Choć staramy się zrozumieć jadących w wyścigu fotoreporterów, dziś ponownie niewiele brakowało, by jeden z nich spowodował upadek zawodnika. Bez wątpienia na wąskich szosach pełnych kibiców czas wprowadzić pewne ograniczenia, ze względu na dobro kolarzy.