fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Adrian Kurek zaprezentował się z dobrej strony i przez większość etapu samotnie prowadził w wyścigu. Jak z jego perspektywy wyglądał drugi etap Tour de Pologne?

Ucieczka zawiązała się już po starcie i cały czas dobrze się współpracowało. Ja sam nie czułem się dziś rewelacyjnie, a wiedziałem, że kolarz LottoNL-Jumbo [Martijn Keizer] dość łatwo zgarniał premie wczoraj, więc postawiłem na samotny atak. Później złapałem równe, mocne tempo, ale upał dawał się bardzo we znaki. Miałem nadzieję, że dojadę do mety chociaż w peletonie, ale w końcówce łapały mnie kurcze.

Wiedziałem, że pomiędzy pierwszą lotną premią, a ostatnią jest około 100 kilometrów, a ja lubię tego typu akcje i udało się zgarnąć po drodze wszystkie premie.

Ważne teraz, żeby się dobrze zregenerować i na 4 etapie będę znów czujnie jechać.

Poprzedni artykułRideLondon Classic 2017: Kristoff wraca na szczyt
Następny artykułKamil Gradek: „Lubię się ścigać w tych okolicach”
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments