Środowy etap do Serre Chevalier nie był tak emocjonujący, jak się spodziewaliśmy. Nie zmienia to jednak faktu, że miało miejsce kilka istotnych zdarzeń.
Plusy:
Velikanka z Galibier
Znawcy skoków narciarskich uznają, że upadek Primoza Roglica na legendarnej Velikance w Planicy zatrzymał rozwój jego kariery jako sportowca przecinającego przestworza. Tym razem inny z legendarnych gigantów pozwolił mu przejść do historii i wygrać etap Tour de France. Nie ma sytuacji przegranych, są tylko źle poprowadzone powroty…
Ambicja ponad możliwościami
W sezonie 2017 można odmówić Alberto Contadorowi mocy, możliwości i bardzo wysokiej formy. Jeśli jednak ktokolwiek powiedziałby, że Hiszpan nie jest już tak ambitny, kompletnie minąłby się z prawdą. El Pistolero za wszelką cenę chce jeszcze zaznaczyć swoją obecność w tegorocznym wyścigu, lecz niewykluczone, że mu się to niestety nie uda.
Minusy:
Zakończony wyścig
Do końca górskiej rywalizacji już tylko jeden dzień. Od etapu do Chambery bardzo liczyliśmy na Fabio Aru i Romaina Bardet, którzy mieli spróbować zdetronizować Chrisa Froome’a. Niestety, obaj nadal mają mniejszą lub ciut większą stratę, a przecież należy im też doliczyć co najmniej minutę ze względu na oczekującą czasówkę w Marsylii. Choć obu (w szczególności Bardet) nie można odmowić chęci i prób, zostawienie lidera na około półtorej czy dwie minuty na Col du Izoard wydaje się być niemożliwe.
Zielona zmiana
Jeszcze podczas trwania etapu chcieliśmy pochwalić Michaela Matthewsa za dzielną walkę o zieloną koszulkę. Nikt jednak nie chciał, by Australijczyk przejął trykot dzięki nieprzyjemniej kontuzji Marcela Kittela. Bardzo nam przykro, że zwycięzca 5 etapów w tegorocznym wyścigu nie dojedzie do Paryża i nie będzie do końca walczył o koszulkę lidera klasyfikacji punktowej.