fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Na barkach pracowników szwajcarskiej firmy Tissot spoczywa bardzo odpowiedzialne zadanie – muszą jak najdokładniej zmierzyć czas uzyskiwany przez kolarzy. Bez tego żaden etap nie może otrzymać oficjalnych wyników.

Tissot jest partnerem Amaury Sports Association od 2016 roku, ale wcześniej współpracowała już z organizatorem największych kolarskich imprez w latach 1988-1992. Od sezonu 1995 szwajcarska firma została też oficjalnym partnerem UCI – to dzięki Tissotowi możemy „na żywo” poznawać wyniki z najważniejszych imprez takich jak Mistrzostwa Świata we wszystkich dyscyplinach (od kolarstwa górskiego, przez BMX po szosowe). Od tego roku Szwajcarzy zostali też chronometrażystami Tour de Pologne.

Przy okazji Grand Depart w Dusseldorfie rozmawialiśmy z Pascalem Rossier, menedżerem firmy Tissot odpowiedzialnym za dział pomiaru czasu. Okazuje się, że praca przy Wielkiej Pętli rozpoczyna się na długo przed startem pierwszego kolarza.

Przygotowania do Tour de France zaczynamy już sześć miesięcy przed wyścigiem. W zespole pracuje osiem osób, ale na etapy jazdy na czas ta liczba zwiększa się do dwunastu. Tissot jest reklamowany jako oficjalny pomiar czasu, ale to nie jedyne nasze zadanie. Dodatkowo musimy zbierać dane, przetwarzać je i udostępniać. Mamy oprogramowanie dostosowane do kolarstwa, stworzone przy współpracy Tissot i departamentu sportowego ASO. Wszystko po to, żeby idealnie dopasować się do nowych przepisów wprowadzanych przez UCI – przykładem jest testowana ostatnio zasada trzech sekund.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Oczywiście bezpośrednio przed wyścigiem przeprowadzane są testy. Skomplikowany system nie może zawieść, a szwajcarska natura każe pracownikom Tissot sprawdzać wszystko dwa razy. Dodatkowo organizatorzy Tour de France wymagają od swoich podwykonawców więcej niż dyrektorzy innych imprez.

Tour de France jest wyjątkowe, bo wymogiem tego wyścigu jest wyświetlanie wyników „na żywo”, bezpośrednio po zakończeniu rywalizacji. Rezultaty są przekazywane komisji, dlatego zawsze czas kolarza jest natychmiastowo przesyłany z punktu pomiaru na finisz. Wszystko to musi się pojawiać też w aplikacji na telefon, w internecie, w relacji telewizyjnej. Cały system jest testowany około dwa tygodnie przed Wielką Pętlą jeszcze w Szwajcarii – instalujemy urządzenia i symulujemy wyścig, by sprawdzić działanie transponderów czy kamer. Ważne jest, żeby zawsze mieć dwa, równolegle działające programy – w razie awarii możemy od razu przełączyć się na zapasowy

– kontynuował Rossier.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Oprogramowanie ma dwie wersje – jedną na etapy jazdy indywidualnej na czas i drugą na wyścig ze startu wspólnego. Wszystko po to, by mieć pewność, że wyniki są prawidłowe – na „czasówkach” liczy się każda część sekundy!

Pomiar na etapie jazdy indywidualnej na czas zaczyna się gdy kolarz przetnie wiązkę swoim czipem. Program musi rozpoznać danego zawodnika, bo przecież naraz na trasie może być ich kilkunastu. Na punkcie pomiaru czasu jest kolejny transponder łapiący rezultat i informujący na jakim miejscu i z jaką stratą/przewagą jedzie sportowiec. Na mecie posiadamy już zarówno transponder jak i fotofinisz, by w razie czego sprawdzić wynik „ręcznie”. W ten sposób rozwiązywany jest problem m.in. zmiany roweru i utraty czipu. W razie problemów niedaleko za metą czeka nasz pracownik, który przekazuje nazwisko lub numer finiszującego. Mamy więc zaawansowaną technologię, ale uciekamy się też do najprostszych sposobów.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Etapy ze startu wspólnego to nieco inna bajka – zdarza się, że w sprincie uczestniczy kilkunastu kolarzy, ale kilka metrów za ich plecami dojeżdżają kolejni. W ciągu kilku sekund przez „kreskę” może przejechać nawet 198 zawodników, co stwarza spore obciążenie dla systemu Tissot. Aby mieć pewność prawidłowości wyników kamery odpowiadające za fotofinisz nagrywają z prędkością 10000 klatek na sekundę. Przydało się to m.in. podczas rozstrzygania pojedynku Marcela Kittela (Quick-Step Floors) i Edvalda Boasson-Hagena (Dimension Data). Między dwoma sprinterami, przy prędkości 70km/h, zmierzono… 6mm różnicy, co przeliczono na 0.0003 sekundy!

Na etapach ze startu wspólnego mamy ludzi czekających na starcie oraz na wszystkich premiach lotnych. To dlatego, że w Tour de France premie sprinterskie muszą być wyposażone w fotofinisz na wypadek niewielkich różnic. Wyniki z premii górskich są przesyłane automatycznie i nie wymagają obecności naszego pracownika. W czasie jazdy nie mamy zbyt wiele pracy – musimy przekazywać wyniki z premii górskich i lotnych. Prawdziwe napięcie pojawia się na mecie – może się przecież zdarzyć, że naraz wpadnie 198 kolarzy. W takim momencie do przetworzenia jest bardzo wiele informacji – nie tylko wyniki etapu, ale też bonifikaty i zmiany w klasyfikacji generalnej. Musimy być szybcy, bo pierwsza trójka powinna być przekazana w ciągu 5-10 sekund, a pół minuty na przeliczenie 'generalki’. Oficjalne rezultaty zostaną przekazane po sprawdzeniu fotofiniszu razem z sędzią.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Nowoczesna technologia pozwala na zautomatyzowanie wielu procesów. Jeszcze niedawno pracownicy firm mierzących czas siedzieli przy kamerze i spisywali numery kolejnych kolarzy wpadających na metę. Teraz, przynajmniej teoretycznie, wygrywa „oko” komputera i sygnały z transponderów i czipów. Nie wszystko może być jednak wpisane w program, dlatego obecność ludzi jest niezbędna.

Członek komisji decyduje też czy w przypadku przerwy pomiędzy kolejnymi finiszującymi należy naliczyć różnice. Ważne też jest, by 3km przed metą mieć antenę, która zbiera numery kolarzy przekraczających ten punkt w danym czasie. Dzięki temu w momencie kraksy lub defektu zawodnik otrzyma wynik zwycięzcy. Jeśli chodzi o wspomniane już wcześniej różnice – 1 czy 3 sekund. Staramy się to jak najbardziej zautomatyzować, ale przepis pozostawia nieco miejsca na interpretację, a tego nie da się zapisać w kodzie. Oczywiście do pewnego stopnia możemy korzystać z systemu, ale w niektórych sytuacjach niezawodne jest ludzkie oko i obraz z kamery

– zakończył Pascal Rossier.

Poprzedni artykułZnamy trasę Mazovia Tour 2017
Następny artykułNaszosowe oceny: potężny sprinter i powrót do przeszłości
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments