Pierwszy górski etap przyniósł pierwsze odpowiedzi na nurtujące kibiców pytania. Co nam się dziś podobało, a czego zabrakło?
Plusy:
Genialny człowiek o wielu twarzach
Kilka tygodni temu w naszym podcascie mówiliśmy o szansach Fabio Aru i jego nieco szalonym stylu jazdy. Dziś okazało się, że może on mieć kolosalne znaczenie dla całej imprezy. Człowiek o wielu twarzach zaskoczył i to bardzo. Oby utrzymał dyspozycję przez 3 tygodnie, bo może to pięknie rozgrzać wyścig.
Impossible is nothing
Da się pokonać Froome’a? Da się! W końcu znakomity Brytyjczyk pokazuje nieco słabości w pierwszej części wyścigu, co zapowiada ciekawszą rozgrywkę o zwycięstwo. Kolejny wielki test przyjdzie w niedzielę, już nie możemy się doczekać!
Minusy:
Powolny Kondor
Gdzie ten Nairo wykręcający najlepsze waty w życiu? Niestety, Movistar ponownie nie wykorzysta swojego potencjału. Kolumbijczyk wydaje się być wyjątkowo wolny i być może nie skończy Tour de France w czołowej „10”. Zaboli brak Alejandro Valverde.
Gdzie te Wogezy?
Pierwszy górski sprawdzian, w którym jedynym decydującym momentem był finałowy podjazd liczący nieco ponad 5 kilometrów. Czy tak powinien wyglądać przejazd przez góry? Szkoda, że organizatorzy nie wykorzystali dobra Wogezów. W końcu 8 lat temu potrafili poprowadzić trasę z Vittel do Colmar, zahaczając m.in. o Col du Platzerwassel. Szkoda, że nie zdecydowali się na powtórkę.
Froome to dziecko inhalatorów. Wcześniej NIC nie znaczył. Takie są fakty.