Michał Kapusta / naszosie.pl

Niestety pogoda nie odpuszcza i organizatorzy byli zmuszeni do zmiany przebiegu królewskiego odcinka.

Początkowo trzeciego dnia kolarze mieli wjechać na najwyższy szczyt wyścigu – Passo delle Erbe – o wysokości prawie 2000m nad poziomem morza. Niestety śnieg sprawił, że droga jest zupełnie nieprzejezdna i zawodnicy skierują się na objazd. Zamiast „Erbe” premia górska pierwszej kategorii została przyznana Passo Terento na 1219m. Od Santa Andrea sytuacja wraca do normy – wspinaczka pod Alpe Rodengo Zumis, zjazdy i ostatecznie podjazd pod finisz na Funes san Pietro. Cały etap będzie miał 135.6km.

Śnieg sprawił już kłopoty dzisiaj – start drugiego etapu został przesunięty o 40km, ponieważ zablokowana została droga na Brennero.

Z pewnością jest to dobra decyzja, gdyż nie ma najmniejszego powodu, by tak bardzo ryzykować. W Brennero spadło bardzo dużo śniegu, przez co wyścig mógłby nawet zostać przerwany w czasie podjazdu, a to nie tylko wybija nas z rytmu, ale także może mieć wpływ na nasze zdrowie, o które tak bardzo dbamy na 2 tygodnie przed Giro d’Italia. Kiedy decyzja była podejmowana, nikt się z nami nie kontaktował. To bardzo dobrze, że organizatorzy mieli pod ręką plan B, tym bardziej zważając na panujące tu warunki pogodowe

– powiedział nam Ian Boswell z Team Sky.

Z Villabassa – Michał Kapusta

Poprzedni artykułTour of Croatia: Modolo najszybszy na pierwszym etapie
Następny artykułPhilippe Gilbert nie pojedzie w Giro d’Italia 2017
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments