Fot. Team Sky

Po wyścigu o mistrzostwo świata orlików w Ponferradzie, Fausto Pinarello zadzwonił do dyrektora sportowego Team Sky, Dario Cioniego, i powiedział mu: „Powinniście podpisać z nim kontrakt”. Mowa była o 20-letnim wówczas Giannim Mosconie, który nie tylko spełnia pokładane w nim przez kierownictwo Team Sky nadzieje, ale także przerasta wszelkie oczekiwania.

Gianni Moscon pochodzi z Livo, miejscowości położonej we włoskim Trydencie. Lata dziecięce i nastoletnie spędził pobierając obowiązkową edukację oraz pomagając rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. Rolnictwo jest drugą po kolarstwie dziedziną życia, na której dobrze się zna. W związku z tym przypisano mu przydomek „Il Trattore”, czyli „Traktor”.

„Dorastając zawsze pomagałem rodzicom w gospodarstwie, więc nie sądzę, by spodziewali się, że zostanę profesjonalnym kolarzem. Nie porzuciłem także edukacji, aż do 2015 roku, kiedy to w pełni skoncentrowałem się na kolarstwie. Ciężko trenowałem i powiedziałem sobie, że będzie co będzie – gdyby mi się nie powiodło, zawsze mogłem wrócić do rodziców i dalej zajmować się rolnictwem”, opowiadał Gianni Moscon.

Ale się powiodło. W kategorii do lat dwudziestu trzech Moscon został mistrzem Włoch, wygrał Il Lombardię, a także był drugi w Tour of Flanders. Podczas przełomowych dla niego mistrzostw świata w 2014 roku miał kraksę w kluczowym momencie wyścigu, ale mimo to Fausto Pinarello zobaczył wystarczająco dużo, by załatwić mu zawodowy kontrakt w Team Sky.

„Gdy Fausto zadzwonił, my już o nim wiedzieliśmy. Zaczęliśmy podpytywać innych, by zweryfikować naszą opinię, i wszystko się potwierdziło. Zaprosiliśmy więc Gianniego na Majorkę, na zgrupowanie drużyny, i od tamtej pory już go nie odpuściliśmy. Przed 2015 rokiem, gdy jeszcze się uczył, nie poświęcał się kolarstwu w stu procentach, ale później zrobił ogromny postęp. Odnotował kilka znakomitych rezultatów, co utwierdziło nas w przekonaniu, że powinniśmy go pozyskać”, wyjaśnił Dario Cioni.

W Team Sky spodziewano się, że pierwszy rok w zawodowym peletonie będzie dla Gianniego Moscona spokojny, ale on zadziwił wszystkich szybką aklimatyzacją w nowym środowisku, co przełożyło się na bardzo dobrą jazdę. Wygrał między innymi klasyfikację generalną Arctic Race of Norway oraz popisał się znakomitym występem w Paryż-Roubaix. Do tamtego „piekła północy” powołano go w ostatniej chwili, dzięki dobrym występom w pierwszej części sezonu. Mimo kraksy dwadzieścia pięć kilometrów przed metą, zdołał ukończyć rywalizację na trzydziestym ósmym miejscu.

„To był dla mnie dobry wyścig. Do momentu kraksy jechałem bardzo dobrze. Myślę, że realne było uzyskanie dobrego wyniku. Mimo że to się nie udało z powodu upadku, jestem bardzo zadowolony, że byłem w stanie jechać z przodu z najlepszymi kolarzami”, powiedział Moscon.

Jego talent i wysokie umiejętności dostrzega nie tylko kierownictwo brytyjskiej drużyny. Geraint Thomas, który mimo iż w tym sezonie koncentruje się na wyścigach etapowych, wie jak ścigać się w „jednodniówkach” i po zróżnicowanym terenie, a więc tam, gdzie Moscon czuje się najlepiej.

„To wartościowy kolarz. Potrafi być agresywny, ma respekt do chłopaków, ale nie boi się jednocześnie walczyć o pozycję dla siebie i swoich kolegów. Posiada potężny talent, który z wiekiem powinien się tylko rozwijać. Oczywiście, był znakomity również jako amator, ale najważniejsze jest to, że nie pogubił się po przejściu na profesjonalizm. Myślę, że jest tylko kwestią czasu, gdy zacznie wygrywać wielkie wyścigi, ponieważ nieustannie się rozwija”, ocenił swojego kolegę Geraint Thomas.

Gianni Moscon nie ma na razie zamiaru specjalizować się w konkretnej konkurencji. Jest urodzonym all-rounderem, czyli zawodnikiem radzącym sobie w każdym terenie. Dlatego też tegoroczny program jego startów powinien mu odpowiadać.

„Gianni chciałby wystartować w wyścigach etapowych, w klasykach, a także spróbować się w Ardenach. Z kolei jego celem w drugiej części sezonu będzie znalezienie się w składzie na hiszpańską Vueltę”, powiedział Dario Cioni.

Tymczasem zbliża się niedziela w piekle, a więc dzień, który jest jednym z najważniejszych w tym sezonie, nie tylko dla młodego Włocha, ale również dla całego Team Sky. Po obiecującym występie w 2016 roku, zarówno Gianni Moscon, jak i cała drużyna „niebiańskich” liczy na podium, a może nawet na zwycięstwo w Paryż-Roubaix.

„Mamy silny skład, być może nawet silniejszy niż w zeszłym roku, ponieważ każdy z nas ma większe doświadczenie. Luke [Rowe – M.W.] i Ian [Stannard – M.W.] będą liderami, ale jeśli którykolwiek z nas będzie miał dobre nogi w końcówce, być może poszuka swojej szansy”, powiedział Moscon.

Włoskie rolnictwo będzie zatem musiało poczekać kilka lat na swojego traktorzystę.

Marta Wiśniewska

*Wypowiedzi pochodzą ze oficjalnej strony internetowej Team Sky.

Poprzedni artykułWszystkie siły na sprinterów – podsumowanie Mediolan-Sanremo 2017
Następny artykułDlaczego kolarstwo?
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments