Srebrny medalista olimpijski miał już okazję walki w Tour de France w 2013 roku. Wtedy zajął siódme miejsce.
Duńczyk w Wielkich Tourach zazwyczaj startował jako pomocnik Vincenzo Nibalego albo Fabio Aru. Rekin z Mesyny odszedł jednak do Bahrain-Merida, a Aru najprawdopodobniej wystartuje w Giro d’Italia. To tworzy okazję do walki o własny interes dla Fuglsanga.
Jest za wcześnie, by mówić, ale istnieje szansa, że pojadę Tour de France na klasyfikację generalną. To jeszcze nie zostało ustalone i przed pierwszym obozem treningowym nie wiemy co kto będzie robił. Odejście Vincenzo i brak nowego kolarza dobrego w „generalce” tworzy dla mnie okazję. Chciałbym jeszcze raz spróbować otrzymać szansę – Fuglsang powiedział cyclingnews.
Trasa Tour de France pasuje Duńczykowi – brakuje długich podjazdów i końcówek na szczytach. Na zjazdach Fuglsang potrafi nadrabiać cenny czas nad rywalami, co pokazał m.in. na Igrzyskach Olimpijskich. Zaskakujące ułożenie etapów ma sprzyjać ciekawszej rywalizacji.
Zaskoczeniem jest niewielka liczba jazdy na czas czy bruków. Wygląda na to, że będzie niewiele niespodzianek, ale w sumie to dobra trasa. Myślę, że mniej gór sprawi, że to będzie bardziej otwarty wyścig.