Fot. Dimension Data

Mark Cavendish zamieniłby srebrne medale z igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata na przynajmniej jeden złoty, ale oprócz odczuwania sportowego niedosytu, cieszy się, że udało mu się połączyć tor z szosą i pierwszy raz w karierze założyć żółtą koszulkę lidera Tour de France.

Mimo że oprócz wspomnianego prowadzenia w klasyfikacji generalnej Tour de France (jednodniowego, ale jednak) i czterech zwycięstw etapowych, Cavendish nie wybrał się na prezentację trasy przyszłorocznej edycji największego wyścigu na świecie, ale wziął udział w gali kończącej sezon, która tradycyjnie została zorganizowana przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI), tym razem w Abu Zabi.

Tam, w rozmowie z tygodnikiem „Cycling Weekly”, przyznał, że wciąż nie może pogodzić się z porażką w Katarze, ale docenia i szanuje to, że uległ Peterowi Saganowi.

Gdy widzę tęczową koszulkę czuję rozczarowanie. Wiem, że byłem bardzo blisko i wiem też, że już nigdy nie będę miał szansy zostać mistrzem świata. Ale takie jest kolarstwo, nie przegrałem z byle kim, tylko z Peterem Saganem – powiedział Cavendish.

Mark Cavendish postanowił w tym sezonie pogodzić ściganie na torze ze ściganiem na szosie i chociaż nie zdobył złotego medalu w dwóch najważniejszych imprezach sezonu – igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata – to w obu przypadkach ulegał tylko jednemu rywalowi. W Rio, w wyścigu omnium, przegrał z Elią Vivianim, który według niego jest obecnie najlepszym kolarzem na świecie w tej konkurencji.

To wyzwanie było bardzo trudne zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym, ale wiedziałem, że mogę to zrobić. Były też głosy krytyczne, ale coś udało mi się w mojej karierze osiągnąć, więc jestem całkiem niezłym kolarzem, ale miło byłoby mieć chociaż jeden złoty medal po tym sezonie – przyznał Cavendish.

Komentując trasę przyszłorocznej edycji Tour de France powiedział, że etapy są albo dla sprinterów, albo dla górali. Obiecał także, że podporządkuje się celom swojej drużyny przez całe dwadzieścia jeden dni.

„Manxman” w liczbie etapowych zwycięstw na Tour de France goni Eddy`ego Merckxa, który ma ich trzydzieści cztery. Do „Kanibala” brakuje mu już tylko (albo i aż) czterech.

Jego pobyt w Abu Zabi nie jest przypadkowy, ponieważ startem w Abu Dhabi Tour zakończy sezon 2016. Oprócz niego reprezentować drużynę Dimension Data będą: Mekseb Debesay, Mark Renshaw, Bernie Eisel, Jay Thomson oraz Youcef Reguigui.

Poprzedni artykułKatarzyna Niewiadoma najlepszą młodą zawodniczką sezonu
Następny artykułZapowiedź Abu Dhabi Tour 2016
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments