Lider drużyny Tinkoff i jeden z pretendentów do zwycięstwa w całym wyścigu, ma stłuczoną niemal całą prawą stronę ciała, ale nie doznał żadnych złamań. „El Pistolero” zadeklarował, że spróbuje możliwie najlepiej zregenerować się do górskich etapów.
Kraksa, w której uczestniczyli Contador oraz Luke Rowe (Sky) i Brent Bookwalter (BMC) wydarzyła się 78 kilometrów przed metą pierwszego etapu, w momencie, gdy w peletonie trwały przyspieszenie i walka o pozycje z przodu, z powodu silniejszych podmuchów wiatru. Hiszpan opuszczając rondo niefortunnie najechał przednim kołem na wysepkę z krawężnikiem i z impetem upadł na swoją prawą stronę.
Ból mojego ramienia jest zależny od pozycji, jaką przyjmuję na rowerze. Ale mój Tour de France nie kończy się w tym momencie. Muszę być optymistą i do maksimum wykorzystać godziny, które zostały do jutrzejszego finiszu na podjeździe – powiedział Contador po etapie.
Wrócić do peletonu pomogli swojemu liderowi Maciej Bodnar i Matteo Tosatto. Następnie Contador spędził kilka minut przy samochodzie medycznym, przy którym opatrzono mu stłuczone i obdarte ramię, łokieć, biodro i kolano. Etap ukończył na 86. pozycji, przyjeżdżając w dużej grupie, która nie zanotowała strat czasowych.
Drużyna Sky podała, że Luke Rowe ma tylko kilka obtarć i będzie w pełni gotowy do drugiego etapu, natomiast w sprawie Brenta Bookwaltera drużyna BMC napisała, że dość mocno ucierpiało jego prawie biodro, na które upadł z dużą siłą, ale to, jak ta kontuzja jest poważna, z pewnością okaże się podczas niedzielnego etapu.