Polak znakomicie uciekał cały dzień, ale niestety nogi odmówiły posłuszeństwa w samej końcówce.
Drugi etap Criterium du Dauphine padł łupem Jose Herrady z ekipy Movistar, który na ostatnich metrach dogonił ucieczkę i wyprzedził Tony’ego Gallopin (Lotto-Soudal). Wcześniej swoją próbę podjął Bartosz Huzarski (Bora-Argon 18).
Bartosz Huzarski:
20km przed metą wciąż mieliśmy 3 minuty przewagi, a czasem jest to wystarczająco dużo, ale większość z końcowych kilometrów prowadziła pod górę, a wtedy jest naprawdę ciężko walczyć z peletonem. Zwłaszcza jak mocno ciągniesz od samego początku dnia, to na koniec nie ma już nogi. Byłem blisko, ale z drugiej strony daleko od wygranej.
Jose Herrada:
Jestem bardzo szczęśliwy, że wygrałem w tak ważnym wyścigu, przeciwko wielu utalentowanym kolarzom. Przez cały dzień starałem się oszczędzać jak najwięcej sił. W końcówce zachowałem spokój do ostatnich 500m, a kiedy Dani zaatakował i ucieczka została złapana, to zauważyłem swoją okazję do skoku. Jestem niesamowicie zadowolony z tego, jak wszystko się potoczyło.
Tony Gallopin:
Mam mieszane uczucia. Jestem niezadowolony, bo jechaliśmy we trzech na czele i byliśmy blisko wygranej. Pilnowałem Serge’a Pauwelsa, bo wydawał się najmocniejszy. Myślałem, że możemy wygrać, ale potem Herrada pokazał imponujące przyspieszenie. Najpierw nas złapał, a potem pojechał na metę. Zająłem drugie miejsce około 20 metrów za nim. Szkoda, że nie wygrałem, to drugie z rzędu drugie miejsce na etapie. W końcówce zastanawiałem się czy czekać na sprint czy atakować. Podjąłem właściwą decyzję – jak odjeżdżałem, to z przodu był Kwiatkowski, więc Sky nie goniło. Dałem z siebie wszystko, ale moja próba nie była skuteczna.
Ważne, że próbował… szkoda, że się nie udało, ale ostatni podjazd był całkiem niezły i peleton nie odpuścił, zjadł wszystkie ucieczki, wcześniejsze i późniejsze…
Tylko nadal mnie nurtuje pytanie, co robi Kwiatkowski, a właściwie po co takie rajdy bez szans powodzenia… patrząc na formę.