Fot. Tour of Turkey/Brian Hodes

Po zasłużonym dniu odpoczynku, peleton 99. edycji Giro d’Italia kontynuuje podróż w kierunku północnym. Końcówka trasy wtorkowego etapu będzie miała odbiegający od utartego schematu przebieg, ale to wszystko celem zapewnienia jeszcze większych emocji.

To ostatni dzwonek, by nacieszyć się zachwycającymi widokami Toskanii i Apeninów. W kolejnych dniach czekają nas rozległe równiny Północnych Włoch, a w oddali już szczerzyć się będą nagie turnie Dolomitów i Alp.

Giro d’Italia, zawsze bardziej dynamiczne i nieprzewidywalne od rozgrywanego w lipcu Tour de France, przyzwyczaiło już widzów do nagłych zwrotów akcji. Sprzyja temu trasa, która choć zdecydowanie różni się między kolejnymi edycjami imprezy, ma pewien element wspólny – unika powielania oczywistych schematów.

Po dniu przerwy nie następuje zatem płaski etap dedykowany sprinterom, czy też inspirowana ardeńskimi klasykami pagórkowata przygoda ze słowem „ucieczka” zapisanym gdzieś między wierszami. Po dniu przerwy Giro d’Italia oferuje drugi w tej edycji finisz na podjeździe.

Oto, co na temat 10. etapu mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 10, 17 maja: Campi Bisenzio – Sestola (219km, ***)

Za nami kolejny poniedziałek wolny od pracy (nami, kolarzami, rzecz jasna), wracamy więc do rywalizacji pełni nowej energii i motywacji. W innych okolicznościach, relatywnie długa oraz nieustannie wznosząca się i opadająca trasa z Campi Bisenzio do Sestoli powinna sprzyjać zawodnikom specjalizującym się w długodystansowych ucieczkach (with or without you, Matteo Bono). Można się jednak spodziewać, że liderzy ekip, którym nie najlepiej poszło podczas jazdy indywidualnej na czas będą chcieli jak najszybciej powetować sobie straty..

Cały czas podpisuję się pod tą predykcją. Długi dzień w górach, jednak pozbawiony podjazdów dość trudnych, by liderzy na klasyfikację generalną próbowali sobie cokolwiek udowodnić. Można mieć pewność, że skład ucieczki dnia pozbawiony będzie przypadkowych nazwisk.

T13_Jesolo_plan

T10_Sestola_alt-PRE

T10_S01_PiandelFalco-PRE

S05_Valcava_3D

A skoro ucieczka z górami w tle, to potencjalnych zwycięzców trzeba szukać wśród najbardziej wytrawnych harcowników. Przemysław Niemiec (Lampre – Merida)? Miejmy nadzieję! Wraz z dobrze dysponowanym Diego Ulissim tworzą duet, który pozwala nawet na nakreślenie czegoś, co mogłoby zostać nazwane taktyką.

Poza Polakiem można oczekiwać, że w ucieczce spróbują znaleźć się zawodnicy jak Giovanni Visconti, Carlos Betancur czy Jose Herrada (Movistar), Eros Capecchi (Astana), Stefano Pirazzi i Manuel Bongiorno (Bardiani – CSF), Alessandro De Marchi (BMC Racing), Simon Clarke i Joe Dombrowski (Cannondale), Igor Anton (Dimension Data) czy Tim Wellens (Lotto – Soudal). Może nawet da o sobie przypomnieć Amets Txurruka (Orica – GreenEdge).

Jeśli o losie etapu miałby zadecydować sprint z grupy liderów, trudno ponownie nie wytypować Alejandro Valverde (Movistar). Nie bez szans będą również Kolumbijczycy Esteban Chaves (Orica – GreenEdge) i Rigoberto Uran (Cannondale) oraz imponujący formą Steven Kruijswijk (LottoNL – Jumbo).

Poprzedni artykułTom Dumoulin wystartuje w Tour de Pologne 2016?
Następny artykułZmarł Janusz Maceluch
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments