Potwierdziły się krążące po peletonie plotki – Mikel Landa odchodzi z Astany. Bask od nowego sezonu będzie ścigać się w barwach Team Sky.
„Drużyna nigdy nie brała mnie pod uwagę jako lidera ekipy. Chciałbym mieć taką odpowiedzialność, choćby od czasu do czasu. Nie mówię że zawsze, bo w drużynie są zawsze zawodnicy którzy podpisali kontrakty tylko po to by być liderami. Chciałbym jednak kiedyś takim liderem być, to by mnie bardzo dowartościowało.”
– opowiada o swoich odczuciach Landa.
Bask pokazał się z doskonałej strony w pierwszej części sezonu. Wygrał etap na wyścigu dookoła Kraju Basków, był 2. w Giro del Trentino, a następnie wygrał dwa etapy Giro d’Italia i ukończył wyścig na trzeciej pozycji. Wielu mówiło, że Landa mógł nawet nawiązać walkę o wygraną z Alberto Contadorem, ale musiał pomagać Fabio Aru pomimo tego, że kilkukrotnie można było odnieść wrażenie, że to Hiszpan jest w lepszej dyspozycji.
Nie udało się Aru wygrać we Włoszech, ale udało się triumfować w hiszpańskiej Vuelcie. Tam swoją cegiełkę także dołożył Landa, który wielokrotnie dyktował mordercze tempo na podjazdach męcząc tym samym rywali Włocha. O tym, że Landa nie czuje się najlepiej w drużynie Astany można było się przekonać na etapie do Andorry, kiedy to Bask zabrał się do ucieczki wbrew poleceniom dyrektorów sportowych i wygrał ten morderczy odcinek, uznawany za najtrudniejszy w historii Vuelty.
„W Astanie nie było już miejsca na kolejnego lidera i to wyjaśnia w pełni moją decyzje. Udowodniłem w tym roku, że jestem w stanie wygrać Grand Tour, ale potrzebuje do tego drużyny skupionej wokół mnie. To właśnie zaoferowała mi ekipa Sky.”
– podsumowuje Landa.
Źródło: cyclingnews.com