Chris Froome (Team Sky) zmiażdżył dziś na finałowym podjeździe 10. etapu Tour de France największych rywali. Najlepszy z nich – Nairo Quintana (Movistar), stracił do Brytyjczyka nieco ponad minutę.
Zawodnik urodzony w Kenii nie ukrywa, że olbrzymie znaczenie w jego dzisiejszym sukcesie, odegrali koledzy z drużyny.
„Kiedy słyszałem przez słuchawkę, że odpadają moi najwięksi rywale, to była muzyka dla moich uszu. Powstały dziś naprawdę duże różnice czasowe, których się nie spodziewałem. Jestem naprawdę zaskoczony, że aż tyle wydarzyło się na jednym podjeździe. Być może stało się tak dlatego, że niektórzy kolarze nie zdołali odpowiednio zregenerować się w dniu przerwy lub po prostu źle na nich to zadziałało. Moi koledzy byli dziś świetni. Dla nas to wielki dzień”, powiedział lider Tour de France.
„Z takim zespołem mogę zdziałać naprawdę dużo. Richie Porte i pozostali pokazali dziś, jak wielkiego kalibru zawodników posiadamy. Możemy skupić się już tylko na obronie koszulki, bo droga do Paryża jeszcze bardzo długa”, zakończył.