98. wyścig Giro d`Italia był warty tego, co o nim myślimy, za co go uwielbiamy. Niestety, nie zabrakło w nim wydarzeń, które są kleksem na tej pięknie zapisanej karcie historii. Oto dwa z nich.

Simon Clarke z drużyny Orica-GreenEdge oddaje koło Richiemu Porte z drużyny Sky. Łączy ich tylko narodowość. Za ten gest fair play obaj zostają ukarani dwuminutową karą, która przekreśla szanse Porte na dobre miejsce w klasyfikacji generalnej. To opis sytuacji, która miała miejsce podczas dziesiątego etapu tegorocznego Giro. Widocznie gdzieś jest zapisany taki przepis, którego nikt jeszcze nie zlikwidował. Są też jak widać sędziowie, którzy lekceważą zasady zdrowej rywalizacji, które czynią sport piękniejszym i bardziej ludzkim. Czyż nie jest zatem tak, że w czasach zmasowanej i niezwykle ostrej walki z dopingiem (skądinąd słusznej) zapomina się o mniejszych rzeczach, które także mają wpływ na wizerunek tej dyscypliny, a przede wszystkim na samych kolarzy? Taka sytuacja w jednym z największych i najważniejszych wyścigów na świecie nigdy nie powinna mieć miejsca. Ogromna uwaga mediów i kibiców zwrócona ku wielkim tourom jest dużym przywilejem, i rzecz jasna cieszy, ale też zobowiązuje. Bo od kogo uczyć się tego, co w sporcie najpiękniejsze, jeżeli nie od najlepszych kolarzy na świecie i od organizatorów prestiżowych wyścigów? W tym jednak przypadku dobrze będzie, jeśli ta nauka pójdzie w las.

Dwudziesty, epicki etap z legendarnym podjazdem pod Colle delle Finestre. Wyłoniła się grupa najsilniejszych kolarzy w wyścigu. Chwilę słabości przeżywa lider wyścigu, który pokonuje podjazd swoim tempem, mając w zanadrzu bezpieczną przewagę wypracowaną na poprzednich etapach. Atakuje Mikel Landa – nominalnie pomocnik Fabio Aru, jednego z faworytów, ale jednocześnie zwycięzca dwóch etapów. Jedzie dość lekko, zbliża się do szczytu, po którym jest zjazd i o wiele łatwiejszy podjazd do mety w Sestriere. Uzasdnione jest przypuszczenie, że Bask dojechałby do mety jako pierwszy. Jednak w pewnej chwili słyszy w słuchawce tzw. „team order”, czyli polecenie kierownictwa drużyny, żeby poczekał na Fabio Aru. Landa wykonuje rozkaz, wraca do grupki z Aru, pomaga mu, a potem jego „szef”  atakuje i wygrywa etap. Bo to on był w tym wyścigu ważniejszy. Tak, kolarstwo jest sportem drużynowym. Tak, kolarstwo jest sportem liderów. I niech tak będzie. Ale ta zasada powinna obowiązywać wtedy, kiedy lider jest zdecydowanie najsilniejszy. Warto byłoby ją dostosowywać do losów etapu, wyścigu. Sport ze swojej definicji jest rywalizacją, w której ma wygrać najlepszy. Utopia? Pewnie trochę tak, ale piękna i warto do niej przynajmniej dążyć.

Kocham kolarstwo za jego piękno, za to, że jest tak bardzo wyczerpujące i wymagające. Giro 2015 tylko tego dowodzi. Ale nigdy nie zaakceptuję tak jawnego, wręcz bezczelnego poniewierania idei sportu w ogóle. Walczymy z dopingiem, szukamy w rowerach silniczków, to nie wołajmy także kolarza, który jedzie po etapowe zwycięstwo.

Foto: Getty Images

Marta Wiśniewska

 

Poprzedni artykułGiro d`Italia: Contador, Keisse i Tinkov podsumowują
Następny artykułUCI WorldTour: Valverde wciąż liderem. Awans Contadora na drugie miejsce
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Zbig
Zbig

Zgadzam się, ale tylko w sprawie Landa-Aru.

2lazy2die
2lazy2die

Marto, masz rację! Sprawa Australijczyków jest jasna jak drut. Simon powinien dostać nagrodę fair-play.
W historii Landa-Aru … hm … Formuła I już dawno wprowadziła zakaz team order. Czas na world tour …

Dawid
Dawid

Ten zakaz w F1 jest tylko na papierze. Co do Landa-Aru również się zgadzam. I jeszcze ta radość Aru na mecie, żałosne. Landa go wciągnął na swoim kole.

don
don

Oddanie koła przez zawodnika jednej ekipy zawodnikowi drugiej grupy nie jest żadną postawą fair play tylko zwykłą mafią , od pomocy zawodnikowi-swojemu liderowi są inni członkowie tego samego zespołu , jego wóz techniczny oraz neutralne wozy techniczne.Nie może być tak , że Porte stoi po defekcie , jego kolega z zespołu przejeżdża obok niego zdziwiony , a jego rodak de facto przecież przeciwnik z konkurencyjnej grupy udziela mu pomocy.Ciekawe czy wykazałby się taką fair postawą gdyby w sytuacji Richiego znalazłby się Contador ,Landa , Aru, Hesjedal , można by tu wymienić jeszcze kilka nazwisk. Myli Pani „zasady zdrowej rywalizacji” z przestrzeganiem regulaminu.Sędziowie są właśnie od tego żeby pilnowć aby regulamin nie był łamany , a nie od tego żeby go naginać w zależności od potrzeb.Tak więc obaj zawodnicy zostali ukarani za nieznajomość regulaminu i słusznie.

js
js

Tylko czy oby słuszny jest taki regulamin ?
Moim zdaniem nie, bo zabija ducha fair play i dobrze byłoby go zmienić.

Sławomir
Sławomir

Tylko, że to nie była postawa fair play. To było wbrew fair play. Simon pomógł swojemu przyjacielowi z antypodów, jak słusznie zauważył DON, mocno wątpliwe, czy pomógłby też innemu kolarzowi.
Wyobraźcie sobie, Michał Żewłakow i Marcin Żewłakow grają przeciwko sobie w różnych zespołach, ostatnia kolejka w sezonie, zespół Michała już o nic nie walczy, są trzy minuty do końca, Marcinowi rozpada się but, więc Michał oddaje mu swojego i schodzi z boiska na kilka minut osłabiając swoją drużynę… Uzasadnienie „Bo Michał walczy o króla strzelców i nie chciałem, żeby stracił okazję na strzelenie gola w końcowych minutach”… To jest fair play?

Zbig
Zbig

Brawo DON!