Po wczorajszych wypadkach, w których kontuzje odnieśli między innymi Sylwester Szmyd (CCC Sprandi Polkowice) i Dayer Quintana (Movistar), na kolejnym etapie niestety również nie obyło się bez upadków. Najbardziej ucierpiał Domenico Pozzovivo (Ag2r LaMondiale).
Pech dopadł Włocha na zjeździe z Barbagelaty, około 30 km przed metą. Koła filigranowego górala wpadły w poślizg na prawym zakręcie. Kiedy kamery telewizji RAI pokazały kolarza leżącego bez ruchu na drodze, z zakrwawioną twarzą, większość osób przypomniała sobie tragiczny wypadek Woutera Weylandta z 2011 roku, podczas podobnie wyglądającego zjazdu z Passo del Bocco.
Wyglądało to tak:
Dr Massimo Branca z zaplecza medycznego Giro d’Italia jako pierwszy dotarł do poszkodowanego, a ambulans pojawił się po siedmiu minutach, ponieważ został zablokowany na wąskich, krętych drogach przez podzielony peleton.
Po pojawieniu się medyków Pozzovivo został unieruchomiony i przewieziony do szpitala w Sestri Levante. Niedługo potem dr Giovanni Tredici, szef lekarzy Giro opublikował oświadczenie, w którym powiedział, że rany Pozzovivo były duże, ale nie odniósł poważnych obrażeń mózgu i pozostał przytomny. Tredici wyjaśnił sprawę w rozmowie z telewizją RAI:
Liguryjskie szosy są bardzo kręte, przez co stracilibyśmy dużo czasu. W Genui znajduje dobre centrum traumatologii, dlatego też podróż helikopterem wydawała się szybsza i wygodniejsza.
Stan zawodnika jest stabilny. Zostanie on poddany podstawowym badaniom, które powiedzą więcej o kontuzjach głowy i twarzy. Zgodnie z naszą pierwszą diagnozą, kontuzja głowy nie jest niebezpieczna, jednak teraz czekamy na wyniki testów. Podczas, gdy dochodzi do silnego uderzenia czołem bądź skronią, normalne jest, iż obok pojawia się duża plama krwi, która wywołuje sporą nerwowość, jednak tym razem wszystko było pod kontrolą. – zakończył
Podczas drugiego etapu Pozzovivo również miał kraksę, ale nic poważnego się nie stało, a jedyną konsekwencją była strata czasowa. Miejmy nadzieję, że Włoch również szybko powróci do zdrowia.
Michał Kapusta
Ten człowiek, który jako pierwszy udziela mu „pomocy” to był lekarz? Przecież zawsze trzeba przyjąć uraz kręgosłupa, a on nim miota na lewo i prawo…