Miniony tydzień stał pod znakiem startów CCC Sprandi Polkowice w Katalonii i we włoskiej etapówce Coppi e Bartali. Do startu „Pomarańczowych” w Giro d’Italia niewiele ponad miesiąc. W jakim punkcie znajdują się podopieczni Piotra Wadeckiego na kilka tygodni przed startem we włoskim Grand Tourze? 

Zwycięstwo etapowe Macieja Paterskiego to wielki wyczyn. W końcu to pierwsze zwycięstwo polskiego kolarza w barwach polskiej drużyny zawodowej w wyścigu rangi World Tour. Ciężko też doszukać się zawodnika, który zwyciężył dzień po przejechaniu najdłuższego wyścigu w sezonie, czyli Mediolan – San Remo. Sukces to niebywały i nie ma absolutnie powodów do jakiejkolwiek krytyki czy narzekania. Czyżby?

Pamiętając zapowiedzi dyrektora sportowego polkowickiej ekipy z wyścigu Ruta del Sol liderem zespołu na Giro ma być Sylwester Szmyd. Jemu podporządkowana była drużyna w Andaluzji, jemu też podporządkowany był cały plan zmiany mentalności z roli pomocnika do roli lidera. Temu miał służyć m. in. udział w ucieczce oraz walka z najlepszymi góralami dzień później. Po czwartym miejscu na etapie z metą na Alto de Azallanas wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Pozostaje więc postawić pytanie – jak działania z lutego mają się do dyspozycji Szmyda w Katalonii? Odpowiedź wydaje się dość prosta – zwycięstwo Paterskiego na pierwszym etapie i próba obrony koszulki lidera w dalszej części wyścigu. Tutaj pojawiają się jednak pierwsze wątpliwości co do słuszności takiej taktyki. Wiadomym było już od samego początku, że kolarz z Jarocina może mieć problemy z wytrzymaniem tempa całej plejady gwiazd jaka wystartowała w Katalonii, zwłaszcza na górskim finiszu w La Molinie. W pewnym momencie musiało się też odezwać zmęczenie po przejechanej Primaverze. Piotr Wadecki zadecydował, że za wszelką cenę należy bronić pozycji „Patery” i cała drużyna została na ten cel poświęcona.

Tutaj pojawia się sprzeczność do działań sprzed miesiąca. Szmyd znów został „zdegradowany” do roli gregario, a pozycji lidera, czy choćby wysokiej lokaty w „generalce”, nie udało się obronić. Oczywiście można doszukiwać się innych pozytywnych aspektów. Cała drużyna potrafiła walczyć o to, żeby Paterski był w komfortowej sytuacji i pilnowała sytuacji na etapach, a to może się okazać przydatne niezależnie od tego kto będzie liderem zespołu. Szmyd dostanie zapewne okazję do bycia liderem podczas wyścigu w Chorwacji, gdzie również jeden z etapów będzie kończył się na podjeździe. Były zawodnik Movistaru uważa, że ten start będzie lepszą formą przygotowań do Giro, niż wyścig w Trentino.

Pozycję lidera udało się zdobyć również na Coppi e Bartali. Wygrana, co prawda w dziwnej, drużynowej czasówce to świetny wynik. Jakość tego sukcesu podbija fakt, że CCC pokonało drużynę Sky. Martwiące jest jednak to, że w ciągu tygodnia kolarze z Polkowic wypuścili rąk koszulkę lidera dwukrotnie. O ile w Katalonii stracić ją było łatwiej (zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę nazwiska na liście startowej) o tyle we Włoszech były realne szanse na jej utrzymanie. Już na drugim etapie Davide Rebellin stracił blisko dwie i pół minuty do zawodnika o charakterystyce sprintera, niż górala, a więc Bena Swifta. Profil etapu z metą w Sogliano al Rubicone nie był płaski jak stół i ciężko było się spodziewać, ze zawodnik Sky powalczy o sukces. Brytyjczyk wygrał jednak na „solo”, a jego zwycięstwo nie powinno dziwić. Dlaczego? Dlatego, że wygrał etap o bardzo podobnej charakterystyce przed trzema laty w Zakopanem podczas Tour de Pologne.

Piąte miejsce w końcowej klasyfikacji Settimana Internazionale Coppi e Bartali to również dobry wynik i do tego tez ciężko się przyczepić. Jednak przeżywający kolejną młodość Rebellin w Giro nie wystartuje. Należy mieć nadzieję, że wyścig we Włoszech był po prostu kolejnym etapem przygotowań.

Być może obawy co do działań Piotra Wadeckiego są delikatnie przesadzone i wynikają tylko z tego, że polscy zawodnicy osiągają świetne wyniki. Jak wiadomo jednak – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Stąd też oczekiwania są dużo większe. Świetna jazda zawodników w pomarańczowych strojach pokazuje, że te oczekiwania tez nie biorą się znikąd, bo podczas walki z drużynami World Tour polski team nie jest „chłopcem do bicia”. Kolejna okazja do sprawdzenia się z najlepszymi już podczas Amstel Gold Race.

Poprzedni artykułNagrody w Tauron Lang Team Race 2015
Następny artykułLuca Paolini: „Wiggins wygra Paryż-Roubaix”
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
El Wray
El Wray

Zgadzam się z wątpliwościami co do taktyki na Katalonii po zwycięstwie Paterskiego. Uważam, że cała drużyna powinna jechać na Szmyda. Mimo tego, że pomarańczowe stroje były widocznie dzięki Paterskiemu i Rutkiewiczowi to martwi mnie ostatnie miejsce w klasyfikacji drużynowej (za Wanty czy Bretagne) i przyjeżdżanie w grupetto większości składu. Jak tak będzie na Giro to jeden może dwóch kolarzy CCC dotrwa do 3 tygodnia… Chciałbym się mylić. Mam nadzieje, że sztab szkoleniowy wie co robi i będę dumny z jazdy polskiej grupy w Wyścigu Dookoła Włoch. Życzę sukcesów i pozdrawiam.

lukasino
lukasino

Co do taktyki grupy ccc nie mam zastrzeżeń, istotne był to że Szmyd stracił już do liderów innych grup na pierwszym etapie, więc było pewne że nie będzie liczył się w generalce. Pewnie dlatego zmieniono taktykę i najważniejsze stało się utrzymanie koszulki lidera jak najdłużej.

Piotr
Piotr

Straty poniesione przez Sylwka na pierwszym etapie wymusiły zmianę pierwotnej taktyki, mówił o tym Piotr Wadecki podsumowując etap. Inna sprawa, że Sylwas stracił wtedy niewiele ponad minutę do najlepszych (ucieczki nie liczę) można chyba było jednak jechać na niego w kolejnych etapach, nawet za cenę utraty koszuli już na II etapie. Mielibyśmy przynajmniej odpowiedź na co stać drużynę z Sylwkiem jako liderem.