John Degenkolb (Giant-Shimano) przeżył dzisiaj déjà vu z 2012 roku, kiedy to także w Logroño odniósł sukces w hiszpańskiej Vuelcie. Dzięki temu ma w tym wyścigu już osiem etapowych zwycięstw. Oto jego komentarz.
– Czuję ulgę, bo wszyscy oczekiwali mojego zwycięstwa. Nie czułem się w stu procentach dobrze z powodu kontuzji. Wydawało mi się, że mam mniej mocy. Ale zostałem znakomicie rozprowadzony, co dało mi przewagę nad innymi – mówił.
Na pytanie co teraz zostało mu na Vuelcie, Degenkolb odpowiedział z uśmiechem: – Dużo bólu. A tak poważnie, to chciałbym pomóc Warrenowi Barguilowi jak tylko będę mógł najlepiej. Do następnego dnia przerwy pozostało jeszcze kilka ciężkich etapów, a do Santiago jest jeszcze dalej.
Z pociągu Johna Degenkolba przez kraksę „odczepił” się Koen de Kort, ale rozprowadzającym, który wykonał kluczową pracę dla Niemca był Ramon Sinkeldam, który tak skomentował wydarzenia dzisiejszego etapu: – Wiedzieliśmy, że 4 km przed metą zrobi się bardzo wąsko, więc wszystkie drużyny sprinterskie oraz te mające kolarzy znajdujących się wysoko w klasyfikacji generalnej, chciały być z przodu. Toczyła się tam niezła walka, ale ja odnalazłem Johna i pomogłem mu wygrać. Wszystko zadziałało wspaniale, dałem radę narzucać tempo do 500 m przed metą, co było dla niego doskonałe. To wspaniałe uczucie wykonać swoją pracę tak dobrze.
Foto: bettiniphoto.net
Marta Wiśniewska