Trwa wyścig Tirreno-Adriatico, w którego składzie nie brakuje światowej klasy sprinterów. Dziś był etap właśnie dla nich, zatem ktoś w ciemno mógłby zgadnąć, że przytoczona zostanie wypowiedź Cavendisha czy Greipela. Nic bardziej mylnego. Sprawdźmy, co ma do powiedzenia Matteo Pelucchi (IAM Cycling), sensacyjny triumfator drugiego etapu.
– Ta wygrana jest dla Kristofa. Dałem z siebie wszystko, aby mieć okazję zadedykować ją tobie, który jesteś gdzieś tam na górze i patrząc na nas strzeżesz nas- w ten wzruszający sposób rozpoczął wypowiedź Pelucchi, który zadedykował zwycięstwo tragicznie zmarłemu Kristofowi Goddaertowi, koledze z drużyny, który zginął 18 lutego potrącony na treningu.
Po zejściu z podium Pelucchi nie mógł uwierzyć w to, czego dokonał i wychwalał kolegów.
– Co ja zrobiłem? Jeszcze to do mnie nie dotarło. To, że przekroczyłem linię mety jako pierwszy jest zasługą moich kolegów z drużyny, którzy znakomicie mnie ochraniali i pilnowali mojej pozycji w czubie peletonu. Roger Kluge i Heinrich Haussler wyprowadzili mnie na idealną pozycję na ostatnim kilometrze, ale cały finisz był wielkim chaosem. Niewiele drużyn ustawiło pociągi. Ja intuicyjnie usiadłem na koło Cavendisha i dzięki temu mogłem wyprzedzić Greipela na ostatnich trzystu metrach.
Patrząc na dorobek 25-letniego Włocha dzisiejsze zwycięstwo w „Wyścigu dwóch mórz” jest jego największym sukcesem w karierze i z pewnością fakt, iż odniósł je w naprawdę doborowym towarzystwie, sprawił, że smakuje ono jeszcze lepiej.
Foto: bettiniphoto.net
Marta Wiśniewska