Żółta koszulka – Zaczyna się sezon kolarski 2014. Trzeba więc koszulkami (żółtymi) obdzielać zwycięzców, a nie wymyślać tematy zastępcze. A więc pierwszą zasługę w sezonie ma Simon Gerrans, za perfekcyjnie wywalczone mistrzostwo Australii. Lubię, kiedy mistrzami kraju zostają sprinterzy, bo łatwiej ich później rozpoznać podczas wyścigów w sezonie w końcówkach etapów. Ponieważ byłem i widziałem (w Lubinie) cały czas jestem niezmiennie pod wrażeniem działalności Artura Chodora i szkółek kolarskich MTB Obiszów, podoba mi się też fakt, że CCC Polsat Polkowice zaczyna pukać do list startowych coraz większych wyścigów (teraz Szwajcaria). To tak optymistycznie, na początek roku.
Czarna koszulka – Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale kompletnie nie rozumiem całego zamieszania w sprawie Chrisa Hornera. Widać jasno, że wiekowy ale sympatyczny Amerykanin odniósł na ubiegłorocznej Vuelcie pyrrusowe zwycięstwo. Wygrał, ale stracił tak wiele. Nikt go nie chce albo on za dużo żąda. A może jakieś grzeszki, o których nie wiemy. Denerwuje mnie ta sprawa, bo lubię jasne sytuacje, a nie opery mydlane pod hasłem „gdzie będzie jeździł Horner”. A więc czarna koszulka. Tylko dla kogo, bo przecież nie dla Hornera? Może więc „casus Horner” obierzemy na czarno…
Tomasz Jaroński – Eurosport
A może rządzący kolarstwem wzorem polskich pracodawców dobrodziei wolą młodych, bo można im mniej płacić i zwolnić ot tak sobie? Kolarzom wydłużenie wieku emerytalnego to raczej nie grozi, bo jak przykład nie tylko Hornera pokazuje, dla wielu starszych pracy nima. Ale jedni potrafią to dostrzec, a inni ślepi jak krety.