Alberto Contador nie dramatyzuje po dzisiejszej kraksie na finałowym zjeździe z Col de Manse. Hiszpan próbował dziś atakować i odjechać od swoich rywali, jednak w dalszym ciągu ma ponad 4 minuty straty do lidera – Chrisa Froome`a (Sky Team).
Zawodnik Team Saxo-Tinkoff kilkukrotnie atakował na podjeździe 2. kategorii, który kończył się na nieco ponad 10 kilometrów przed metą. Za każdym razem, „El-Pistolero” był jednak kasowany przez Richiego Porte – przybocznego Chrisa Froome`a. Hiszpan ryzykował także na zjeździe, co skończyło się niegroźnym upadkiem na jednym z zakrętów. Contador ma zdarty prawy łokieć i kolano.
„Mam nadzieję, że to nic poważnego”, powiedział sam zainteresowany zaraz po mecie. „Muszę obłożyć kolano lodem i myślę, że jutro rano będzie dobrze”.
„Dzisiaj mogliśmy oglądać prawdziwe kolarstwo. Były ataki. Zgubiliśmy jednego z zawodników Bielkin [Laurensa Ten Dama przyp.red]. Teraz mam tylko nadzieję, że upadek nie zadziała na mnie źle i będę mógł się wyspać, gdyż jutro czeka na nas ważny dzień”.
Contador spróbował wyjść dziś z cienia prowadzącego w wyścigu Brytyjczyka i próbował atakować. „Nie byłem w stanie dziś odjechać, ale zobaczcie – czuje się coraz lepiej i mam nadzieję, że uda mi się stworzyć jakiś spektakl. Nie wiem, czy wygramy czy nie, ale mam nadzieję, że będzie się to podobać ludziom na trasie i przed telewizorami”, odpowiadał dziennikarzom.
„Kiedy widzę, że jest szansa – to staram się coś zrobić. Nie ważne czy to koniec czy początek wyścigu. Zobaczymy jaki będzie końcowy wynik w Paryżu”, zakończył.
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej
Widziałem zdjęcie jego kolana. Nie wygląda ciekawie… Całe zdarte, żeby nie było z nim tak jak z Van Den Broeckiem. Contador mógł wczoraj skasować sam siebie i Frooma :/ widać że Contador nie umie zjeżdżać więc niech nie sarżuje na zjazdach tak jak sarżują Sanchez lub Nibali.
Dawaj Albercik! To chyba pierwszy taki TDF na którym zamiast podziwiać wyczyny lidera, człowieka raczej ogarnia pusty śmiech. Contador po aferze z wołowiną jest raczej czysty.