Wiosenne” starty nie poszły po mojej myśli, było ciężko. Nie jestem przyzwyczajony do przyjeżdżania daleko za pierwszymi, nie mówię, że zawsze jestem wśród najlepszych, ale bywało lepiej niż w tym sezonie. Inna sprawa, że większość wyścigów prowadziła po trasach o wiele bardziej wymagających niż rok wcześniej, ale i w zeszłym sezonie po górach radziłem sobie lepiej. Spodziewałem się lepszego początku, dlatego zrezygnowałem z Sarthe, żeby troszkę odsapnąć i poćwiczyć po swojemu.
Tak więc teraz, staram się zapomnieć o słabym początku sezonu i chciałbym się skupić na kolejnych moich startach. Jeden z moich kolegów zwykł mawiać: forma nie świnia przyjść musi … czekam więc cierpliwie na swoje 5 min. Kolejne starty: Amstel, Trentino, Frankfurt, Grody, California. Tak więc kwiecień i maj mocno pracowite. A może ja po prostu potrzebuję prawdziwej wiosennej pogody, bo to co mieliśmy do tej pory ciężko było nazwać wiosną.
Źródło: www.huzarski.pl
Trzymam kciuki. Fakt, ta wiosna nie nastraja pozytywnie:/