Podczas 3.etapu wyścigu Settimana Ciclistica Internazionale Coppi e Bartali, w 9-osobowej ucieczce dnia aktywnie jechał Jarosław Marycz. A tak relacjonuje jej przebieg.
Po wczorajszym ciężkim etapie, można było się spodziewać, że dziś z peletonu może „pójść” odjazd, który może dojechać do mety. Przed startem, na odprawie, zakładaliśmy taką możliwość i aby znaleźć się w takim odjeździe trzeba było być bardzo „czujnym” i jechać w czubie.
Przez pierwszą godzinę, kiedy było jeszcze płasko, peleton jechał ciągle razem z prędkością ponad 50km/h. Przy takim tempie jazdy o odjeździe nie było mowy. Kiedy trasa zaczęła się pomału wznosić, tempo w peletonie trochę spadło i wówczas nadarzyła się okazja ataku. Muszę w tym miejscu podziękować „Rutkowi”, który bardzo ładnie mnie rozprowadził i udało się odjechać. Za mną pojechali kolejni kolarze i zrobiła się dość spora, 9-osobowa grupka.
Współpraca między nami układała sie dość dobrze, choć można było wyczuć, że peleton dziś jednak nie pozwoli nam na wypracowanie solidnej przewagi. Uzyskaliśmy przewagę nad peletonem ponad 3 minuty i to było wszystko na co stać było naszą grupkę. Kontrolę w peletonie sprawowała ekipa Lampre – Merida z liderem wyścigu i to od nich zależało powodzenie naszego odjazdu. Poza tym rozpoczęły się już górki i podjazd pod górską premię. Przewaga nasza zaczęła szybko spadać. Widząc, że ten odjazd nie odniesie zamierzonego skutku, starałem się jechać zachowawczo. Na jednym z ostatnich podjazdów, mijając tablice 25 km do mety zostałem wchłonięty przez mocno wyszczuplony peleton.
Jazda w tym odjeździe kosztowała wiele sił Jarosława Marycza. Na metę w Piane di Mocogno dojechał na 112. miejscu, tracąc do zwycięzcy etapu, ponad 20 minut.
Źródło: proteam.cccsport.pl
Foto: bettiniphoto.net