Trudno się dziwić, że to właśnie ekipę Sky najczęściej oglądaliśmy na czele peletonu podczas pierwszego etapu Tour of Britain. Brytyjczycy pojechali tam pokazać się z jak najlepszej strony publiczności, a ta odpłaca im się bardzo dobrze.
Luke Rowe przyznał po etapie, że w drużynie po kraksie musiała nastąpić natychmiastowa zmiana taktyki: „Perfekcyjnie rozprowadzaliśmy Cavendisha, a ja byłem ostatnim, który miał mu pomagać. Ta sytuacja dowiodła, że kolarstwo jest nieprzewidywalne. Sytuacja się odmieniła, więc krzyczałem do Bradleya, że to ja będę próbował wygrać. On nacisnął na pedały, a potem udało mi się unieść ręce w powietrze.”
Tłumy przy trasie to coś specjalnego. Zapamiętam ten dzień na długo. Tyle publiczności nie widziałem na żadnym z wyścigów, a ścigam się już 10 lat po całym świecie – ekscytował się Rowe. Jeśli chodzi o koszulkę lidera, to myślę, że utrzymam ją przez kilka dni. Ostatnie dni są naprawdę trudne, więc na razie będziemy jechać z dnia na dzień. Nie będę mówił, że mogę wygrać cały wyścig. Może się tak zdarzyć, ale to nie jest przesądzone.
A tak o pierwszym etapie wypowiadał się Jeremy Hunt, który mocno pracował dla Cavendisha: „To był długi, trudny dzień. Pracowaliśmy dla „Cavsa”, a wygrał Luke, zatem nasza praca nie poszła na marne i jesteśmy z tego zadowoleni. To był miły dla nas dzień. To nie do wiary ilu ludzi przyszło oglądać wyścig. Nigdy nie widziałem czegoś takiego w Wielkiej Brytanii. Pamiętam, jak startowałem w tym wyścigu 10 lat temu i nikt nie przyszedł go oglądać.”
Marta Wiśniewska
Foto: www.bettiniphoto.net