Żółta koszulka – Mam zaległe i nieco spóźnione koszulki. Za igrzyska olimpijskie nie dam Aleksandrowi Winkourowowi, choć bardzo lubię jego styl jazdy, ale uważam, że (czy będą dowody czy nie), że kupił złoty medal olimpijski.
W związku z tym żółtą koszulkę – kolejną w karierze – dostanie Bradley Wiggins, za to, że był faworytem i wygrał. I to zarówno Tour de France, jak i olimpijską czasówkę. Podoba mi się ponadto fakt, że Wiggo kocha kolarstwo i zna historię tego pięknego sportu. Podobają mi się też jego baczki, przez Cezarego Pazurę zwane „pekaesami”. W poniedziałek wieczorem jestem jednak w stanie zabrać Wigginsowi wszystkie koszulki, jeśli Małgorzata Wojtyra zdobędzie w Londynie medal w wieloboju. Po pierwszym dniu jest szósta. Lubię w ogóle torowców, bo mają w Polsce pod górkę, choć sam tor jest raczej płaski…
Czarna koszulka – Konsekwentnie powinien dostać Uran Uran, Rigoberto, za podjęcie rozmów z Winokurowem. Daruję mu jednak, bo w końcu zdobył srebrny medal. Dam więc cztery czarne koszule Brytyjczykom, którzy uwierzyli, że przez 250 km są w stanie kontrolować wyścig. I specjalna koszulka dla Cavendisha, za to, że nie zna programu igrzysk olimpijskich. Cav zapowiedział strat na torze w Rio 2016. Ciekawe w jakiej konkurencji? Chyba tylko w drużynie, w której ma w dorobku zaledwie mistrzostwo Wielkiej Brytanii.
Tomasz Jaroński
Z całym szacunkiem dla Pana Jarońskiego, ale czarną koszulkę powinien przyznać sobie sam za brak wiedzy. Proszę sobie poczytać http://pl.wikipedia.org/wiki/Mark_Cavendish
Te, fachura, ale tego w czym on startował nie ma na igrzyskach (madison).
Po igrzyskach staje się modna w mediach ocena naszego występu w Londynie.
Chętnie posłucham wypowiedzi pana red.Tomasza o tematyce kolarskiej bo jest to dyscyplina z której mogliśmy uszczknąć parę medali.