– To był taki szybki finisz z najazdu – powiedział po dekoracji Tomasz Smoleń
– W ostatniej chwili Wiesiak wyskoczył nam zza pleców i nie zdołałem go już dogonić, zabrakło mi trochę dystansu. Szkoda, bo zrobiłbym ładny prezent urodzinowy Łukaszowi Bodnarowi i Mariuszowi Witeckiemu.
– Etap był spokojny, uciekający zawodnik miał sporą przewagę, ale znaliśmy ukształtowanie terenu w końcówce i wiedzieliśmy, że go dogonimy. Ostatnie kilometry były trudne, cały czas góra-dół i bardzo dużo ataków. Kontrolowaliśmy to, co dzieje się na czele peletonu, w każdej ucieczce był któryś z zawodników naszej drużyny.
Jutro przed nami nieco trudniejszy teren, ale mam cichą nadzieję, że zdołam utrzymać się do końca w czołówce. Po lekkim kryzysie na ostatnim etapie Grodów dzisiaj czułem się już bardzo dobrze.
Informacja prasowa