Hiszpan Samuel Sanchez (Euskaltel-Euskadi), po pięknej akcji na zjeździe z Tourmalet, wygrał 12. etap Tour de France. Druga lokata dla Belga Jelle`a Vanenderta (Omega Pharma-Lotto), trzeci był Fränk Schleck (Leopard Trek). Liderem pozostał Thomas Voeckler (Europcar). Na finałowym podjeździe, w roli głównej widzieliśmy Sylwestra Szmyda (Liquigas-Cannondale).

Etap, po raz pierwszy w tym roku zakończył się na poważnym podjeździe. Jednak zanim to nastąpiło, kolarze pokonali po drodze dwie przełęcze. Pierwszą z nich, była Hourquette d’Ancizan, położona niedaleko Aspin. Był to debiut tej góry w Wielkiej Pętli. Zaraz po zjeździe, barwny peleton wjechał na legendarne Tourmalet. Po długich zjazdach z najbardziej znanego, pirenejskiego podjazdu, zawodnicy rozpoczęli wspinaczkę pod metę etapu, Luz-Ardiden. Ta góra z kolei, nie była „wjeżdżana” na TdF od 2003.r, kiedy to Lance Armstrong zderzył się z kibicem.

14. lipca w odjazd chciało zabrać się wielu kolarzy. Ta sztuka udała się grupce: Jose Ivan Gutierrez (Movistar), Blel Kadri (Ag2r), Laurent Mangel (Saur-Sojasun), Ruben Perez (Euskaltel-Euskadi), Jeremy Roy (FDJ) i Geraint Thomas (Team Sky). W międzyczasie, na lotnej premii, najwięcej punktów z peletonu zdobył Mark Cavendish (HTC-Highroad).

Gdy grupa wjeżdżała na pierwszą tego dnia górską premię na 141,5 km – Hourquette d’Ancizan (1538 m) – 9.9 km wspinaczki, śr. 7,5% – kategoria 1, w peletonie pracowała ekipa Team Europcar. Jednak z zasadniczej grupy, zaatakowała trójka Johny Hoogerland (Vacansoleil-DCM), Roman Kreuziger (Astana) oraz mistrz Francji Sylvain Chavanel (Quick-Step), jednak jeszcze przed zjazdami Holender opadł z sił.

Na krętych zjazdach w czołówce leżał Geraint Thomas a w peletonie m.in lider, Thomas Voeckler. Wszyscy zawodnicy jednak otrzepali się z kurzu i pojechali dalej.

Na Col du Tourmalet (2115 m) – 17.1 km wspinaczki, śr. 7,3% – kategoria specjalna, tempo w peletonie nieco spadło, a czołówka zaczęła się kruszyć. Na prowadzeniu pozostali jedynie Brytyjczyk Thomas i Francuz Roy. W grupie nic specjalnego się nie działo.

W przeciwieństwie do zjazdów, na których od grupy faworytów oderwali się: Sanchez, Philippe Gilbert oraz Jelle Vanendert (obaj Omega Pharma-Lotto). Wreszcie zawodnicy wjechali na finałowy podjazd pod Luz-Ardiden (1715 m) – 13 km wspinaczki, śr 7,4% – kategoria specjalna. Czołowa dwójka Thomas, Roy zostali złapani oraz prześcignięci przez duet Sanchez, Vanendert. W zasadniczej grupie, tempo na 10 kilometrów przed końcem zaczął dyktować Sylwester Szmyd. Polak skasował Francuza i Brytyjczyka.

Na 4 kilometry przed końcem, w grupie faworytów zaatakował Andy, a później  Franck Schleck. Zdołać odjechał ten starszy i to on gonił prowadzącą dwójkę. Później skakać próbowali m.in Ivan Basso (Liquigas-Cannondale), Thomas Voeckler oraz Cadel Evans.

Ostatecznie etap wygrał Sanchez, który pokonał o 7 sekund Belga Vanenderta. Schleck miał do zwycięzcy 10 sekund. Grupkę faworytów, przyprowadził Basso. Nieco stracili do niej Thomas Voeckler oraz Alberto Contador (SaxoBank SunGard).

W klasyfikacji generalnej, dzielny Voeckler ma 1 minutę i 49 sekund nad Frankiem Schleck. Trzeci jest Evans, ze stratą 2 minut i 6 sekund.

Pełne wyniki 12 etapu > tutaj

 

Poprzedni artykułTomasz Olejnik trzeci na etapie Tour de Martinique
Następny artykułAlberto Bettiol mistrzem Europy juniorów w jeździe na czas. Polacy daleko.
W redakcji naszosie.pl praktycznie od samego początku. Obecnie większość czasu poświęca na prowadzenie grupy GVT. Weekendy zazwyczaj spędza na szosach całej Polski. Dla naszosie.pl zdobył trzy medale Mistrzostw Polski dziennikarzy w tym dwa złote. W Mistrzostwach Świata dziennikarzy na Krecie wywalczył czwarte miejsce w jeździe indywidualnej na czas.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Krystian
Krystian

Brawo Samuel! Mój ulubieniec wreszcie pokazał na co go stać!

Przemo
Przemo

czyżby Albercik wymiękał ?!
Szleki są cwane – zawsze może powiedzieć – sorka ale ja nie ciągnę, bo mój brat jest z przodu ;-P …. i wyskoczyć przed kreską 🙂 !

Super Sylwas ich tam trochę przeczołgał 😀