Piąty etap Tour de France to wietrzny odcinek na północy Francji.
Kolarze nadal pozostają w pagórkowatej Bretanii. Jak pokazał wtorkowy etap, nieustanne podjazdy i zjazdy potrafią sporo namieszać w przebiegu rywalizacji. Podczas 5. odcinka, pikanterii doda boczny wiatr, ponieważ ostatnie 90 kilometrów, zawodnicy będą pokonywać wzdłuż linii brzegowej, Kanału La Manche. Zawodnicy wystartują z Carhaix, by po 164 kilometrach dojechać do Cap Fréhel.
Etap teoretycznie dla sprinterów, jednak bretońskie szosy lubią być nieprzewidywalne. Ukształtowanie terenu oraz boczny wiatr, sprzyja akcjom zaczepnym, zwłaszcza francuskim zawodnikom. W odjazd dnia, z pewnością będzie chciał zabrać się Thomas Voeckler (Europcar), Samuel Dumoulin (Cofidis) lub inny z walecznych „trójkolorowych”. Uwaga na specjalistów od północnych klasyków.
Jedyna górska premia znajduje się na 119 kilometrów przed kreską – Côte de Gurunhuel (2.3 km; śr 5.1 %, kategoria 4). Lotna premia, umiejscowiona jest w Gouldein, na 94,5 km przed końcem.
Faworyci według www.naszosie.pl:
Tyler Farrar (Garmin-Cervelo)
Thor Hushovd (Garmin-Cervelo)
Tom Boonen (Quick-Step)