W tym roku podszedłem do mistrzostw spokojniej, bez wielkich przygotowań, kręcenia się na rundzie itp. Tydzień po Dauphine trenowałem w domu, 2 dni w Karkonoszach i wyszło dobrze.

Oczywiście czuję niedosyt, bo do brązowego medalu zabrakło niewiele, a to byłoby niezłą nagrodą pocieszenia. Koszulka też była bliżej niż kiedykolwiek, bo tak jak i pierwsza ucieczka, w której byłem, tak i atak na ostatniej rundzie mógł się powieść. Mistrzostwa są specyficzne i wciąż ciężko się przyzwyczaić do tego, że w każdej chwili połowa z twojego odjazdu nie pracuje, bo „jest wojna” między polskimi drużynami, więc lepiej za dużo nie zastanawiać się nad taktyką, bo kolarska logika nie obowiązuje.

Ja cieszę się, że nie oszczędzałem się od startu a mimo to udało się jeszcze powalczyć na finiszu, że trafiłem z formą – bo to był jeden z lepszych dni w tym roku. W lepszym nastroju mogę kilka dni odpocząć i zacząć przygotowania do TdP. Chciałbym wygrać etap, a żeby to się udało, muszę skupić się na wszystkich szczegółach przez najbliższe tygodnie.

Źródło: michalgolas.blogspot.com

Poprzedni artykułWyścig Solidarności i Olimpijczyków 2011 czas zacząć
Następny artykułLista startowa Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków 2011
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments