Za nami na szczęście już Święta bo w naszym pięknym kraju jak święta to trzeba do stołu i jeść, a ewentualnie co można zmienić to stół!!! No ale to za nami, my na szczęście przed świętami mieliśmy okazję spalić trochę kalorii na Giro del Trentino.
Mógł się nam bardziej udać ten start gdyby nie pechowa kraksa „Józka” na ostatnim etapie, bo widać było po dniach wcześniejszych, że nogę miał naprawdę dobrą i wiedzieliśmy, że może spokojnie wskoczyć do pierwszej „dychy” w generalce.
Co do mnie to moja forma idzie w górę , z etapu na etap jechało mi się coraz lepiej, dlatego też myślę, że teraz ze startu na start musi już być coraz lepiej. Teraz przede mną Rund um den Finanzplatz Eschborn-Frankfurt na ten wyścig jestem nastawiony bardzo optymistycznie, mam nadzieję, że dopisze trochę szczęścia i uda się powalczyć o dobre miejsce.
Źródło: www.mariuszwitecki.pl