Vincenzo Nibali (Liquigas-Doimo) zaprzepaścił swoje marzenia o zwycięstwie w Tour Lombardia podczas zjazdu z Colma di Sormano gdzie zaliczył drobną wywrotkę. Po wyścigu Włoch czuł gorycz porażki, ponieważ upadł na technicznym, mokrym zjeździe który teoretycznie działał na jego korzyść. Młody kolarz lubi takie odcinki.
„Upadłem w bardzo głupi sposób, na zakręcie, na którym nie trzeba było podejmować ryzyka,” powiedział Nibal dla La Gazzetta dello Sport. „Moje przednie koło po prostu się obsunęło.”
Nibali upadł na jednej z serpentyn, która zakręcała w lewo. Jednak Włoch nie chce oskarżać o swój upadek warunków na drodze, czy liści które leżały na asfalcie. Zwycięzca Vuelty mówi, że miał po prostu tego dnia pecha.
„To nie była wina liści” – wyjaśnił Włoch. „To był jeden z pechowych dni. W połowie wyścigu połamałem klamkę i musiałem zmienić rower, na którym były szytki bez bieżnika. Czułem, że na nich jedzie się niebezpiecznie i zmieniłem koła na te z ponacinanymi szytkami. Przed upadkiem nie miałem żadnego poślizgu. Widocznie musiało się tak stać.”
„Nie jechałem z przodu, to był mój wybór zdecydowałem, że nie będę podejmował ryzyka. Kto wie, może byłbym w stanie odjechać samemu. Gdy upadłem, Gilbert zdecydował się podjąć takie ryzyko i jak widać opłaciło się.”