8 etap – Bardzo ciężki dzień dla mnie
… ale w ciągu paru dni powinienem w pełni dojść do siebie.
Ivan i Enzo pojechali tak jak założyliśmy na odprawie, czyli po kole, kontrolując ewentualne ataki Vino lub Evansa. Nawet nie było sensu ciągnąć bo na dosyć łatwym etapie z metą pod górę prawdopodobnie i tak nikt by tego nie odczuł.
Jutro teoretycznie sprint, a ja liczę na spokojny etap od startu do mety bo tego najbardziej potrzebuję.
9 etap – A miało być spokojnie
Od początku Giro mamy wiernego kibica i wielkiego pasjonata kolarstwa w postaci chmury deszczowej.
Bodzio dziś nieprzyjemnie się „szlifnął”, założyli mu na łokciu dwa szwy.
Ja dochodzę do siebie, noga całkiem inaczej się już kręciła, na szczęście do kolejnych gór jest jeszcze kilka dni.
Źródło: www.sylwesterszmyd.blog.com