„… o tym jak jest przekonany, że możemy wygrać i będziemy wszyscy musieli się dużo namęczyć w ostatnim tygodniu. Sponsor dodał, że jak przegramy to z klasą, ale wygrany będzie musiał przejść po naszym trupie… tak więc wiem, że lekko nie będzie, ani nam, ani tym którym będziemy chcieli to życie w ostatnim tygodniu Giro utrudnić. Kolejny szybki dzień, dla mnie bardzo emocjonujący, od startu po moich drogach, by po kilku kilometrach przejechać przez Montignoso, moje miasteczko i zobaczyć mnóstwo moich kibiców wzdłuż drogi. Jak zawsze, powywieszane transparenty i napisy. Uwielbiam włoskich kibiców, pasjonatów, ludzi którzy żyją swoimi małymi lub większymi idolami… nie tylko Del Piero czy Pellegrini dla przykładu…
Jak to mówią nasi dyrektorzy: Giro zaczyna się jutro (od soboty)… no ale mówią to często. Fakt faktem, że część finałowa i najtrudniejsza zacznie się może nie od jutra, ale od niedzieli na pewno. Pierwsza część wyścigu była nietypowa, wiele razy dziwne finisze ze zjazdu i wczoraj długa, górska czasówka. Patrząc na kolejne etapy myślę, że tegoroczne Giro jest bardziej w stylu Tour de France.
Trzeci tydzień Giro był zawsze nafaszerowany etapami w stylu Dolomiti Star, ze słynnymi wspinaczkami Fedaia, Mortirolo, SanPellegrino, Gavia, Stelvio, Pordoi, Sella… mógłbym tak długo jeszcze. W tym roku nie będzie takich etapów. Nas czeka przez to jeszcze cięższa praca, trzeba wciąż uważać i być skoncentrowanym, bo każda sekunda liczy się bardziej niż zwykle. Pewnie będzie tak, jak mówiłem od początku i Giro rozegra się na mecie w Rzymie!”
Źródło:www.sylwesterszmyd.blogspot.com