Jeszcze dwa dni temu wydawało się, że Vicenza może być pewna organizacji mistrzostw świata w 2020 roku, ale raport Corriere della Sera pokazuje, że włoskie kolarstwo jest w niezbyt dobrej sytuacji.
Corriere della Sera podaje jednak, że Włoska Federacja Kolarska ma ponad 2.7 miliona euro długów, co wykrył niezależny audytor. Sytuacja ma być jedną z najgorszych wśród sportowych związków we Włoszech. Włoski Komitet Olimpijski nakazał związkowi, reprezentowanemu przez wiceszefa UCI Renato di Rocco, by wprowadził cięcia i zwiększył opłaty.
W sumie budżet włoskiej federacji na 2017 rok wyniósł 16.2 miliona euro (8.2 miliona od komitetu olimpijskiego, 5.7 z opłat i 1.3 od sponsorów). 4.6 miliona pochłonęły treningi i wyścigi reprezentacji, a dodatkowym problemem ma być zaledwie 100 tysięcy, które wpłynęło od sponsorów. W trudnej sytuacji są kolarze torowi, którzy w ostatnim czasie odnosili znaczne sukcesy (m.in. złoto na Igrzyskach Olimpijskich Elii Vivianiego). Świetnie też pokazywali się szosowcy – w Bergen zdobyli aż 7 medali (2 złote, 3 srebrne i 2 brązowe).