Belg dwukrotnie leżał w kraksach w pierwszym tygodniu, ale zdołał przejechać całą, bardzo wymagającą trasę.
Jelle Wallays zajął 151. miejsce w klasyfikacji generalnej, ale nie wynik był ważny dla belgijskiego kolarza. Zawodnik Lotto-Soudal pierwszy raz przewrócił się na czwartym etapie razem z Domenico Pozzovivo (AG2R) i Danim Moreno (Movistar). Wtedy zespół Wallaysa poinformował, że Belg ma „stłuczone żebra i prawy nadgarstek”. Drugi raz kolega Tomasza Marczyńskiego upadł w strefie bufetu przewracając się przez leżący bidon. Efekt – obtarte plecy.
Jak się okazuje Wallays mocno cierpiał przez całą rywalizację i walczył z kontuzjami, żeby tylko ukończyć wyścig. Po przejechaniu mety w Madrycie Belg odczuł sporą ulgę i przedwczoraj udał się do lekarza, gdzie poznał diagnozę – złamana kość łódeczkowata w prawym nadgarstku i złamane dwa żebra – szóste i siódme – po prawej stronie.
Vuelta a Espana była dla mnie mentalnie bardzo ciężka, ale dałem radę. Wczoraj pojechałem na kolejne badania i okazało się, że mam złamany nadgarstek i dwa żebra. Odnieśliśmy cztery zwycięstwa z moim bohaterskim Lotto-Soudal, ale ja także wygrałem wojnę. Dziękuję wszystkim za ostatnie 3 tygodnie!
Lotto-Soudal zaliczyło znakomitą Vueltę – drużyna wygrała cztery etapy świętując dwukrotnie triumfy Tomasza Marczyńskiego i po jednym Thomasa De Gendta i Sandera Armee.