Romain Bardet (AG2R) został wykluczony z wyścigu Paryż-Nicea za niezgodne z przepisami korzystanie z samochodu swojej drużyny podczas powrotu do peletonu po kraksie. Sędziowie podjęli tę decyzję w oparciu o zdjęcia telewizyjne.
Dwadzieścia dwa kilometry przed metą Francuz miał kraksę, w wyniku której stłukł kolano i udo. Zdołał dojść do drugiej grupy, w której jechał przed upadkiem, gdy ta rozpoczęła pokonywanie ostatnich dziesięciu kilometrów.
Francuska Telewizja, która produkuje obraz z wyścigu Paryż-Nicea, pokazywała zdjęcia, na których Bardet – jak mawia się w kolarskim żargonie – dochodził po samochodach. Ale na przynajmniej dwóch ujęciach z helikoptera było widać jak mechanik drużyny AG2R z okna samochodu poprawia ustawienia w rowerze Francuza, co jak się okazało, najprawdopodobniej było tylko przykrywką dla udzielania nieprzepisowej pomocy.
Romain Bardet’nin kaza sonrasında aldığı yardım dikkatli gözlerden kaçmadı ve yarıştan diskalifiye edildi #ParisNice pic.twitter.com/BCVyEKIIGr
— Eurosport TR (@Eurosport_TR) 5 marca 2017
W sędziowskim oświadczeniu można przeczytać, że Romain Bardet został wydalony z wyścigu za niezgodne z przepisami holowanie się na samochodzie swojej ekipy. Nałożono także karę finansową w wysokości 200 franków szwajcarskich. Ponadto funkcji dyrektora sportowego nie może już pełnić Julien Jurdie, a drużyna do końca wyścigu będzie miała do dyspozycji tylko jeden samochód.
Pierwszy etap „wyścigu ku słońcu” był chaotyczny i jednocześnie emocjonujący z powodu silnie wiejącego wiatru, który podzielił peleton. Straty czasowe ponieśli między innymi Alberto Contador (Trek-Segafredo) i Richie Porte (BMC), którzy przed wyścigiem byli wymieniani w gronie faworytów do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej.
Też mi nowość.
Po pierwsze, to ci wszyscy zawodowcy są słabi jak przysłowiowa babcia.
Kazus: jak jechali TdP (niby zawodowcy) to normą było trzymanie się słupka team’owego samochodu, pierwszy do tego był motoFabian.
Po drugie wszyscy zawodnicy którzy 'liczą się’ w generalce, w wyścigach wieloetapowych, to są zwykłe chłopoczki, czytaj wycieniowani – do jazdy po górach.
I nie ma mowy o tym, by taki 'mocny’ zawodnik, mógł dojść peleton który mu właśnie odjechał z przed nosa, bo ten kolo właśnie miał dzwona i wstał.
Jak taki 'chłopoczek’ ma ciągnąć pod wiatr grubo ponad 45km/h? jak on nie ma masy mięsniowej, która jest potrzebna do jazdy pod wiatr po płaskim.
Toteż roman miał pecha, bo nie miał nikogo kto by go mógł 'pociągnąć’.
A że cel uświęca środki to i 'na popychadło’ można jechać.
Patrz przykład powyżej.
mechanik oliwił mu łańcuch 🙂