Podobnie jak w październiku 2020 roku Filippo Ganna, także dziś wygrał ostatni etap wyścigu Giro d’Italia, który kończył się w Mediolanie. Włochowi nie przeszkodził w tym nawet defekt jego roweru w trakcie jazdy.
Mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas z Imoli zdominował rywalizację w tegorocznym włoskim Grand Tourze w „czasówkach”. Filippo Ganna był bezkonkurencyjny, zarówno na pierwszym etapie Giro d’Italia w Turynie, jak i na dzisiejszym odcinku kończącym się w Mediolanie. Na drodze do triumfu etapowego kolarzowi ekipy INEOS Grenadiers nie przeszkodził nawet defekt, po którym musiał zmieniać swój rower.
Kiedy zobaczyłem, że złapałem „gumę”, pomyślałem sobie, że dziś mam pecha i nie uda mi się wygrać „czasówki”. Wiedziałem jednak, że mam sporą przewagę nad drugim zawodnikiem. Zmieniłem swój rower naprawdę szybko, jak w wyścigu Formuły 1. Potem, gdy przekroczyłem linię mety, pomyślałem sobie, że teraz trzeba poczekać na rezultat Remiego Cavagni, ponieważ jest on świetnym kolarzem jeżdżącym na czas. Kiedy zobaczyłem jego kraksę, pomyślałem sobie, że obaj mieliśmy pecha. Ja miałem defekt, a on kraksę
– mówił mistrz świata z Imoli dziennikarzom po zakończeniu niedzielnej rywalizacji.
Po dwóch startach w karierze w wyścigu Giro d’Italia Filippo Ganna ma już na swoim koncie aż 6 triumfów etapowych w narodowym tourze. Teraz specjalista jazdy na czas skupi się na przygotowaniach do Igrzysk Olimpijskich, w których zamierza on walczyć o medal olimpijski na kolarskim welodromie i być może też na szosie.