fot. Giro d'Italia

Podczas finałowego etapu jazdy indywidualnej kończącego się na Piazza del Duomo w Mediolanie, Egan Bernal przypieczętował swój triumf w 104. edycji wyścigu Giro d’Italia.

Dla 24-letniego Kolumbijczyka jest to już drugie zwycięstwo w wyścigu trzytygodniowym. Przypomnijmy, że niemal przed dwoma laty kolarz zespołu INEOS Grenadiers wygrał Tour de France.

Końcowy etap tegorocznej edycji włoskiego Grand Touru Bernal zakończył na 24. lokacie. Do swojego najgroźniejszego rywala w klasyfikacji generalnej Damiano Caruso (Bahrain-Victorious) Kolumbijczyk stracił dokładnie pół minuty. Mimo tego finalnie nie miało to żadnego znaczenia i to właśnie Egan Bernal mógł cieszyć się ze zdobycia legendarnej maglia rosa.

Moment, gdy przekroczyłem linię mety był wyjątkowy. Wszędzie było dużo kolumbijskich flag i wielu kibiców dopingowało mnie. W tamtej chwili zdałem sobie sprawę, że wygrałem Giro. Było to niesamowite uczucie. Nie potrafię opisać tego, co czuję w środku

– powiedział przeszczęśliwy Kolumbijczyk, pytany przez dziennikarzy tuż po zakończeniu ostatniego etapu Giro d’Italia.

Egan Bernal opowiedział, także o założeniach jakie przyjął przed finałową „czasówką” kończącą się w Mediolanie. 24-latek nie podejmował zbędnego ryzyka na zakrętach i spokojnie utrzymał swoją przewagę nad Włochem Damiano Caruso.

Koncentrowałem się na swojej jeździe i myślałem o tym, że nie mogę popełnić żadnego błędu. Jechałem „na maxa”, gdy mogłem, ale nie podejmowałem ryzyka w zakrętach. Była to dla mnie pierwsza jazda indywidualna na czas, która mi się podobała. Zawsze cierpię w „czasówkach”, ale dziś był to dla mnie wyjątkowy dzień

– zakończył zawodnik zespołu INEOS Grenadiers.

 

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments