fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Wczorajszy klasyk w Quebecu nie zawiódł. Na ostatnich metrach najmocniejsi kolarze w peletonie stoczyli pasjonującą walkę o zwycięstwo, w której najlepszy okazał się Michael Matthews. Ponownie drugi był Greg van Avermaet, który nie krył rozczarowania.

Wyścig w Quebecu nie jest najszczęśliwszym dla van Avermaeta. Świetny Belg notorycznie notuje tu dobre rezultaty, lecz nie jest w stanie odnosić zwycięstw. Podobnie było wczoraj, kiedy dane mu było zafiniszować na drugiej pozycji.

To frustrujące. Dwukrotnie przegrałem tu z Peterem Saganem, wygrywając z Matthewsem. Liczyłem więc, że tym razem mi się uda. Finisz był długi, lecz nie chodziło u to timing, a siłę nóg. Kiedy wieje z przodu, dobrze jest się ukryć, lecz w każdym momencie możesz zostać zamknięty. Dałem z siebie wszystko, żeby nie kusić losu. Ostatnie metry nie kłamały, wygrał najmocniejszy. Michael zasłużył na zwycięstwo

– powiedział lider przyszłej ekipy CCC.

Już w niedzielę van Avermaet będzie miał okazję poprawić swój rezultat podczas wyścigu w Montrealu.

Poprzedni artykułNairo Quintana: „czekam na dłuższe góry”
Następny artykułTour of Britain 2018: Stannard najlepszy z ucieczki
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments