Wczorajszy klasyk w Quebecu nie zawiódł. Na ostatnich metrach najmocniejsi kolarze w peletonie stoczyli pasjonującą walkę o zwycięstwo, w której najlepszy okazał się Michael Matthews. Ponownie drugi był Greg van Avermaet, który nie krył rozczarowania.
Wyścig w Quebecu nie jest najszczęśliwszym dla van Avermaeta. Świetny Belg notorycznie notuje tu dobre rezultaty, lecz nie jest w stanie odnosić zwycięstw. Podobnie było wczoraj, kiedy dane mu było zafiniszować na drugiej pozycji.
To frustrujące. Dwukrotnie przegrałem tu z Peterem Saganem, wygrywając z Matthewsem. Liczyłem więc, że tym razem mi się uda. Finisz był długi, lecz nie chodziło u to timing, a siłę nóg. Kiedy wieje z przodu, dobrze jest się ukryć, lecz w każdym momencie możesz zostać zamknięty. Dałem z siebie wszystko, żeby nie kusić losu. Ostatnie metry nie kłamały, wygrał najmocniejszy. Michael zasłużył na zwycięstwo
– powiedział lider przyszłej ekipy CCC.
Już w niedzielę van Avermaet będzie miał okazję poprawić swój rezultat podczas wyścigu w Montrealu.