Charly Lopez / A.S.O.

Jeśli pierwszy odcinek tegorocznej Wielkiej Pętli luźno nawiązywał do Tirreno-Adriatico, dzisiejszy jest wyraźniejszym ukłonem w kierunku jesiennego Giro dell’Emilia. Przed kolarzami kolejny długi, upalny i potencjalnie wietrzny dzień, ale ostatnia godzina rywalizacji z dwukrotnym podjazdem do Basilica di San Luca obiecuje trzymające w napięciu widowisko.

Sobotni etap 111. edycji Tour de France zapamiętamy jako perfekcyjny debiut 23-letniego Van den Broeka, którego rodzice nieprzypadkowo nazwali Frankiem, niespodziewane spełnienie marzeń o żółtej koszulce Romaina Bardeta i gehennę kolarzy Astany. Poza tym zobaczyliśmy wyraźne luki w zwartym kolektywie ekipy UAE Team Emirates, Jonasa Vingegaarda i Wouta van Aerta w dobrym zdrowiu, ale bez większej wzajemności, oraz Mateja Mohoriča dwie nieudane ucieczki od dojechania do pozwalającej wygrywać etapy formy. Francuzi śmieją się jako pierwsi, karawana rusza dalej.

W niedzielę przed peletonem Wielkiej Pętli blisko 200-kilometrowa trasa z położonego nad Adriatykiem Cesenatico do Bolonii, jednak nie będzie to typowy dla tego regionu, monotonny przejazd śladem pamiętającej czasy Rzymian Via Aemilia.

W startowym Cesenatico nie zabraknie obowiązkowych wspominek Marco Pantaniego, ponieważ ostatni zwycięzca dubletu Giro-Tour urodził się właśnie w tej miejscowości, a w tym roku gwiazdy i inne znaki ponownie mają temu sprzyjać (dubletowi, nie ponownemu przyjściu Pantaniego, żeby była jasność).

Po krótkim przejeździe wzdłuż promenad wyścig zacznie stopniowo oddalać się od morza, najpierw w kierunku Rawenny, a po jej minięciu obierając za kolejny cel pasmo wzgórz w okolicach Imoli. Tam pokonane zostaną pierwsze premie górskie niedzielnego etapu: Cote de Monticino (2,0 km, śr. 7,5%) i Cote de Gallisterna (1,2 km, śr. 12,8%). Podjazdy zupełnie niegroźne w kontekście ich umiejscowienia na trasie, jednak o wystarczającym stopniu trudności, by za ich pomocą krytycznie ocenić formę dnia.

Na okolica półmetka przypada przejazd peletonu częścią nitki Toru Imola (Autodromo Enzo e Dino Ferrari), między innymi przez Acque Minerali i Variante Alta, oraz najdłuższy tego dnia odcinek Via Aemilia, na którym uczestnicy wyścigu mogą być narażeni na podmuchy silnego, bocznego wiatru (SW do 25 km/h).

Tuż przed wjazdem do Bolonii kolarze zmierzą się z jeszcze dwoma kategoryzowanymi podjazdami pod Cote de Botteghino di Zocca (1,9 km, śr. 6,9%) i Cote de Montecalvo (2,7 km, śr. 7,7%), jednak o losach 2. etapu 111. edycji Tour de France zadecyduje 18,3-kilometrowa runda w samym mieście, która pokonana zostanie dwukrotnie. W jej centrum znajduje się kluczowe wzniesienie jesiennego klasyku Giro dell’Emilia, Basilica di San Luca / Colle della Guardia (1,9 km, śr. 10,6%), selektywne od pierwszych metrów wspinaczki i podwajające wyzwanie w środkowej części.

Dobre wspomnienia związane z tym podjazdem ma Primoz Roglic, a niewyrównane rachunki Tadej Pogacar. Premia przy bazylice oddalona jest od mety w centrum Bolonii o 12,6 kilometra.

Oto, co na temat 2. etapu 111. edycji Tour de France napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 2, 30 czerwca: Cesenatico > Bolonia (199,2 km | 1858 m)

Drugi dzień Wielkiej Pętli to start nad Adriatykiem i finisz w Bolonii, jednak trasa sprawnie omija antyczną Via Aemilia, która tak często doprowadza peleton Giro d’Italia do sprinterskich pojedynków w największych miastach regionu.

W niedzielę uczestnicy wyścigu pokonają 200 kilometrów, 1858 metrów przewyższenia i sześć kategoryzowanych wzniesień, z których większość zlokalizowana jest na finałowych 60 kilometrach trasy. Będą to kolejno Cote de Monticino (2,0 km, śr. 7,5%), Cote de Gallisterna (1,2 km, śr. 12,8%), Cote de Botteghino di Zocca (1,9 km, śr. 6,9%), Cote de Montecalvo (2,7 km, śr. 7,7%) i znany z Giro dell’Emilia, a tu pokonywany dwukrotnie Cote de San Luca (1,9 km, śr. 10,6%).

Szczyt finałowego podjazdu dzieli od mety w Bolonii 12,6 kilometra.

Pogoda

30 stopni Celsjusza przez całe popołudnie, bez szans na pojawienie się opadów deszczu. Miejscami, przede wszystkim na odcinku pomiędzy Faenzą a Ozzano dell’Emilia, kolarze narażeni będą na silne podmuchy wiatru (nawet 20-25 km/h) z kierunku SW.

Faworyci

Przed uczestnikami 111. edycji Wielkiej Pętli łatwiejszy pod kątem samych liczb odcinek, jednak z bardziej selektywnym finałem. Jak wpłynie to na kształt stawki rywalizującej o etapowe zwycięstwo w niedzielne popołudnie?

To gra, której nauczyliśmy się podczas tegorocznego Giro d’Italia: wybierasz Tadeja Pogačara (UAE Team Emirates), aż trafisz. Wczoraj w jego ekipie dostrzec można było słabsze ogniwa, jednak na dzisiejszej końcówce nie powinno to mieć większego znaczenia. Moment, w którym peleton Wielkiej Pętli wjedzie na finałową rundę, przemieni ten etap w wyścig jednodniowy, a niewielu kolarzy odnajduje się w takich okolicznościach lepiej od 25-letniego Słoweńca. Nawet jeśli UAE Team Emirates ponownie podejdzie do tematu zachowawczo, można się spodziewać, że co najmniej trzy inne drużyny zainteresowane będą dyktowaniem zabójczego tempa podczas wspinaczki pod Basilica di San Luca. O ile na finisz w Bolonii dotrze dostatecznie zredukowana grupa, tego rodzaju płaska końcówka również faworyzuje Pogačara w starciu z większością biorących udział w imprezie rywali.

Drugim oczywistym wyborem wydaje się Primoz Roglič (Red Bull-BORA-hansgrohe), choć starszy ze Słoweńców z pewnością by wolał, aby meta znajdowała się na szczycie finałowego podjazdu. Dzień wcześniej zupełnie nie był zainteresowany pojedynkiem z peletonu w Rimini, ale nie przypisywałabym temu faktowi dodatkowych znaczeń, a uskrzydlona BORA-hansgrohe powinna być dziś jedną z ekip kontrolujących wydarzenia w końcówce etapu.

Strome podjazdy i płaskie finisze ze zredukowanej grupy to również specjalność Toma Pidcocka (INEOS Grenadiers), ale wygadany Brytyjczyk ciągle jeszcze do końca nie wie, kim chce być w peletonie największego z wyścigów etapowych, a to zdaje się ograniczać jego potencjał. Sprawdzianem formy będą dla niego znacznie wyższe góry, ale niezależnie od jego rezultatu dziś powinien błyszczeć na płaskiej końcówce w Bolonii. Ostatnie zdanie doskonale opisuje również pozycję Remco Evenepoela (Soudal Quick-Step), który ma możliwość taktycznego rozegrania odpowiadającego mu finiszu w duecie z dobrze dysponowanym Ilanem Van Wilderem.

Wśród drużyn dyktujących tempo w kluczowej fazie rywalizacji prawdopodobnie zobaczymy dziś Vismę-LAB, jednak wcale nie musi to oznaczać ani większego wsparcia dla Wouta van Aerta, ani chęci wygrania etapu ze strony Jonasa Vingegaarda. Ten pierwszy, jeśli zdoła przetrwać dwukrotną wspinaczkę do Bazyliki, najprawdopodobniej sam będzie musiał bronić własnych interesów. Drugiemu, nawet jeśli wszedł w ten Tour w nadspodziewanie wysokiej dyspozycji, po wielotygodniowej przerwie od ścigania bardziej sprzyjać powinno wysokie, ale równe tempo na finałowych rundach, a to wymagać będzie pracy na czele ze strony pozostałych pomocników holenderskiej ekipy. Jokerem pozostaje Matteo Jorgenson, na którego pomocy zależeć może obu z wymienionych kolarzy.

Romain Bardet (dsm-firmenich PostNL), w końcu w swojej wymarzonej żółtej koszulce, również nie będzie chciał pozostać niezauważony.

Końcówka dzisiejszego etapu powinna także odpowiadać Joao Almeidzie (UAE Team Emirates), Maximowi Van Gilsowi (Lotto Dstny), Pello Bilbao (Bahrain-Victorious), Alberto Bettiolowi, Benowi Healy’emu (EF Education-EasyPost), Giulio Ciccone (Lidl-Trek), Aleksandrowi Vlasovowi (Red Bull-BORA-hansgrohe), Adamowi Yatesowi (UAE Team Emirates) i jego bratu z Jayco AlUla.

Pomijając wspomnianego już Wouta van Aerta (Visma | Lease a Bike), który w nomenklaturze Tour de France jest hors categorie, nawet pozbawionej fajerwerków końcówki nie powinni dziś przetrwać bardziej wytrzymali sprinterzy. Relatywnie niskie tempo może jednak doprowadzić do skutecznych ataków kolarzy drugiego czy trzeciego szeregu, w typie Iona Izagirre (Cofidis), Oiera Lazkano (Movistar), Valentina Madouasa, Lennego Martineza (Groupama-FDJ), Neilsona Powlessa (EF Education-EasyPost) i im podobnych.


Wszystko o 111. Tour de France:

Poprzedni artykułWyniki z sobotnich etapów Okolo Slovenska i Thüringen Ladies Tour 2024
Następny artykułTour de Pologne Women 2024: Relacja tekstowa z 3. etapu [na żywo]
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
bolonski
bolonski

Dobrze się czyta teksty autorki mającej pojęcie o kolarstwie i nie dukającej. W epoce bootów i gimnazjalistów udających żurnalistów Ola to skarb!

Alek
Alek

Całe szczęście że te zapowiedzi są uzupełnieniem zapowiedzi tdf w podcaście naszosie…