fot. Strade Bianche

Fakt, że tegoroczny wyścig Strade Bianche był pokazem mocy Tadeja Pogačara, nie powinien nikogo dziwić, jednak sposób, w jaki Słoweniec pokonał rywali, był zdumiewający. Kolarz UAE Team Emirates sięgnął po zwycięstwo po solowej, 80-kilometrowej szarży.

Tylko jednego kolarza z listy startowej Strade Bianche można było określić mianem faworyta – mowa oczywiście o Tadeju Pogačarze, który przed dwoma laty sięgnął po zwycięstwo w tym wyścigu. Teraz Słoweniec rozpoczynał sezon, jednak biorąc pod uwagę jego klasę, nie należało martwić się o jego dyspozycję.

Już przed startem, w rozmowie z Philippe’em Gilbertem z Eurosportu, Pogačar w swoim stylu zapowiedział, że zamierza zaatakować na sektorze Monte Sante Marie. Ze względu na modyfikację trasy i fakt, że odcinek szutru był oddalony od mety o ponad 80 kilometrów, tego typu deklaracje można było traktować z przymrużeniem oka – jednak nie w przypadku Tadeja Pogačara.

Słoweniec po rozprowadzeniu przez Tima Wellensa wyrwał się do przodu, gubiąc swoich rywali. Jedynym kolarzem, który udał się w pogoń za Słoweńcem, był młody Maxim Van Gils, lecz po kilkunastu minutach porzucił ten pomysł. W międzyczasie Pogačar powiększał swoją przewagę i bez większych problemów utrzymywał prowadzenie.

W końcówce napawał się widokami i piękną, historyczną architekturą, celebrując drugi triumf w Strade Bianche w karierze.

– Od samego startu wyścig był bardzo szybki i wcześnie doszło do selekcji, czego nikt się nie spodziewał. Gdy dojechaliśmy do Monte Sante Marie warunki były bardzo trudne, w grupie zostało 25 kolarzy. Drużyna wykonała świetną pracę i zdecydowanie utrudniła wyścig. Gdy zaczęło padać, poczułem się dobrze i zaatakowałem. Wiedziałem, że jest daleko do mety, ale gdy wypracowałem sobie przewagę, musiałem jechać do mety

– mówił w powyścigowym wywiadzie Tadej Pogačar.

– Pierwszy wyścig sezonu jest zawsze trudny mentalnie, bo nie wiesz, czy jesteś w dobrej dyspozycji. Myślę, że w tym roku wykonałem sporo pracy w zimie, zacząłem sezon później i było warto

– dodał Słoweniec, który raczej nie musi już obawiać się o stan swojej dyspozycji.

Zwycięzca Strade Bianche został również zapytany o rozgrzewający kibiców temat, jakim jest status wyścigu. Czy zasługuje on na dołączenie do grona monumentów kolarstwa?

– Nie wiem, to piękny wyścig. Nie wiem, jakie są zasady dotyczące monumentów, ale to najstarsze wyścigi w kalendarzu, a Strade Bianche niestety nie ma aż tak długiej historii. Ma swój urok i z pewnością jest jednym z najpopularniejszych wyścigów. Można zaliczyć go do grona najtrudniejszych i najpiękniejszych imprez na świecie

– zakończył Pogačar.

Poprzedni artykułBez odsłaniania wszystkich kart – zapowiedź Paryż-Nicea 2024
Następny artykułBORA – hansgrohe chwali się marketingowym wpływem Primoža Rogliča
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Asia
Asia

Mistrzostwo.Tadej fantastycznie rozpoczął sezon.