fot. Facebook Dominiki Włodarczyk

Podczas konferencji prasowej Polskiego Związku Kolarskiego rozmawiałem z naszymi reprezentantkami o różnych tematach około kadrowych. Z Dominiką Włodarczyk rozmowa szybko zeszła jednak m.in. na jej nowy zespół i sprawy z nim związane – przed Polką przecież premierowy rok w World Tourze, konkretnie w barwach UAE Team ADQ!

Wywiad przeprowadzony ponad miesiąc temu w Pruszkowie w żaden sposób się przez ten czas nie zdezaktualizował – może jedynie o tyle, że za Dominiką Włodarczyk kolejne zgrupowanie z nowym zespołem i koleżankami, o którym zapewne mogłaby długo opowiadać. Wróćmy jednak do początku – dlaczego akurat UAE Team ADQ? Jak dużo ofert miała do wyboru nasza czołowa kolarka?

Miałam paręnaście ekip do wyboru i wybrałam tą najlepszą dla siebie

— krótko i rzeczowo rozpoczęła Dominika Włodarczyk.

Polka dotychczas ścigała się tylko w krajowych grupach, a jej jedyną zagraniczną koleżanką klubową była w MAT Atom Deweloper Włocław pochodząca z Czech Nikola Bajgerová. Teraz będzie zupełnie inaczej, bo choć w ekipie ściga się inna biało-czerwona, a mianowicie Karolina Kumięga, to jednak reszta koleżanek będzie z zagranicy. Do tego dochodzą jeszcze kwestie kulturowe – pierwsze zgrupowanie panie miały w niejako siedzibie zespołu, czyli Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Czy to wywołało pewien szok kulturowy?

Szok kulturowy był, ale pozytywny. Myślałam, że wszyscy będą chodzić w burkach czy hidżabach, obawiałam się, że może być strasznie dużo restrykcji, a tak nie było. Pozytywnie się zaskoczyłam, a do tego miałam okazję porozmawiać z wieloma kobietami tam – nie tylko tymi związanymi z drużyną i generalnie zdarzało się, że te miały po 28-35 lat i nie miały męża uważając, że to najlepsza decyzja w ich życiu. Leciałam tam z takim przekonaniem, że w wieku 14 lat to tam się ma narzeczonego, 15 to już mąż, więc był to dla mnie szok.

Nie ukrywam jednak, że państwa europejskie bardziej mi się podobają, mają swój charakter. Np. jadąc do Włoch wie się, że jest się we Włoszech, analogicznie w Hiszpanii itd. Tymczasem w Emiratach jest gorąco, wszystko jest największe, najlepsze, ale zapożyczone z innych krajów – trochę z Włoch, trochę z Francji, coś z Hiszpanii. Generalnie ma się wrażenie, że wszystko jest wzięte ze świata, powiększone razy 100 by było naj naj naj.

Tym co rzuca się w oczy jest też to jak bardzo wszyscy tam są dumni. Choć tych rdzennych mieszkańców jest tam około 20% to wszyscy obnoszą się z tym jak wiele osiągnęli przez ostatnie 50 lat. Ma to swój urok, był to przyjemny czas tam spędzony, chętnie bym to powtórzyła, acz nie jest to miejsce, gdzie chciałabym zamieszkać

— obszernie opowiadała o Zjednoczonych Emiratach Arabskich 22-latka.

Zmiana otoczenia dla Polki to nie tylko odkrywanie nowych kultur czy przebudowa kalendarza, ale i konieczność porozumiewania się na wyścigach w języku obcym. Jednym zawodnikom przychodzi to naturalnie, dla innych ten aspekt potrafi być początkowo pewną barierą powodującą stres. Jak jest z Dominiką?

Ja generalnie mówię w języku polskim dosyć dużo i mam szeroki zasób słownictwa, więc ciężko mi czasem przełożyć wszystko to co myślę na angielski. Nie mówię w nim źle, gdy ćwiczę w domu jest naprawdę git, ale gdy dochodzi stres jest inaczej. Przez pierwsze 3 dni tam nic nie jadłam – dobrze, że oddychałam. Mało mówiłam, snułam się i byłam prze-ra-żo-na [dokładnie tak powiedziała to Dominika – przyp. red.]. Nie wiem czym właściwie byłam przerażona, generalnie chyba tak na mnie po prostu wpłynęła nowa sytuacja, nowi ludzie. Było tam 33-35 nowych osób. Okej, znam te dziewczyny z telewizji, ale to wcale nie pomagało, wręcz było mi z tym jeszcze gorzej. Musiałam przełamać to wrażenie, że „gdzie ja jestem wśród tych dziewczyn, nie mam do nich podjazdu”, ale gdy już z nimi porozmawiałam było zupełnie inaczej.

fot. Facebook Dominiki Włodarczyk

Generalnie przez ten wyjazd nie byłam taką Dominiką, jaką jestem na co dzień, ale to wszystkim powiedziałam, że zwykle inaczej się zachowuję, a po prostu potrzebuję czasu. Nie wiem ile mi to zajmie – miesiąc, dwa, pół roku? Połowa obsługi jest włoska, a ja po włosku to umiałam „ciao” i „bongiorno”. Teraz co prawda już mnie co nieco nauczyli, ale momentami jest ciężko. Generalnie umiem się przystosowywać, ale to jest duża zmiana, ważna w moim życiu. Kolejne 2 lata będą bardzo ważne, co tylko to potęguje

— opowiadała nam Dominika Włodarczyk.

W momencie rozmowy, która miała miejsce pod koniec listopada jeszcze niejawny był kalendarz startów Polki. Dziś już wiemy, że ta znalazła się na wstępnej liście australijskiego Santos Tour Down Under, gdzie po raz pierwszy przyjdzie jej rywalizować na poziomie Women’s World Tour. Znając Dominikę można być pewnym, że warto będzie obserwować jej poczynania w tym wyścigu.

Znam trochę kalendarza, te pierwsze miesiące, ale póki co o nich nikomu nie mówię. W połowie grudnia dowiem się więcej, ale też do momentu gdy ekipa lepiej mnie nie pozna to ciężko będzie coś wybiera. Podczas lotu zapytano mnie o to jaką jestem zawodniczką i ja sama nie wiem – taka jest prawda. Ja nie mam specyfikacji. Na zgrupowaniu wszystkie dostałyśmy takie fajne koszulki z napisami typu „climber”, „all-rounder”, „sprinter” i ja miałam „climber”. Spojrzałam na to i moja reakcja to było „ja się z tym nie identyfikuję” [śmiech]. Wydaje mi się, że potrafię poradzić sobie wszędzie, może poza sprintem z dużej grupy, choć jestem szybka. Generalnie mam sporo atutów i wydaje mi się, że będziemy mi dobierać takie wyścigi, bym odkryła się jako zawodnik.

W MAT Atom Deweloper Wrocław musiałam jeździć wszystko, zdarzało się, że nawet jak nie byłam liderką to w połowie wyścigu ktoś do mnie podjeżdżał i mówił „wiesz Dominika, ja jednak nie mogę” i siłą rzeczy ja musiałam. Teraz będę miała szansę poszukać siebie

— kontynuowała 22-letnia Dominika Włodarczyk.

Wiemy zatem, że wybory dalszej sportowej drogi jeszcze przed Polką. Czy jednak zbliżająca się do swojego debiutu w barwach UAE Team ADQ kolarka marzy o rozwoju w jakąś konkretną stronę bardziej niż w inne?

Mamo, ja chcę zostać klasykowcem [śmiech]. Właśnie tak mi się wydaje, że tam mnie ciągnie, do takich wyścigów. Patrząc po cyferkach najmocniejszą mam minutę, choć nie widać tego po mojej sylwetce. Ardeńskie klasyki mogą mi sprzyjać, takie ścianki są fajne. Do tego dochodzi szybka regeneracja. Nie zamykam się jednak – po Tour de l’Avenir myślałam, że góry nie są dla mnie, ale potem to na spokojnie przeanalizowałam i zobaczyłam, że po watach nie jechałam tam jakoś mocno. Byłam osłabiona po chorobie, z tego to wynikało. Muszę zatem poczekać aż coś się wyklaruje, tym bardziej, że ja byłam wówczas pierwszy raz w życiu w Alpach. Jestem bardzo samokrytyczna wobec siebie, od razu chciałabym być w pierwszej „5”, pojechać za Gaią Realini, ale finalnie przede mną tylko jedna dziewczyna nie była z World Touru.

fot. Facebook Dominiki Włodarczyk

Mimo tego wszystkiego, co MAT Atom dla mnie zrobił, bo będę to podkreślać, że zrobił bardzo dużo, nie byli mi w stanie zapewnić takich warunków, jakie mają dziewczyny z World Touru, np. właśnie takich jak zgrupowania gdzieś w Alpach. Wszyscy wiedzieliśmy, że taka przepaść może być, a jednak przede mną była tylko jedna dziewczyna z takiej ekipy jak ja, tylko ona miała 160 centymetrów i ważyła 40 kilogramów. Mi się wydaje, że z perspektywy czasu zrobiłam niezły wynik.

Oglądając wyścigi w telewizji i tak mówię sobie „klasyki, klasyki, klasyki, gdzieś finisz z małej grupy”, ale z drugiej strony chciałbym pojechać kilkudniowy wyścig etapowy, w którym ta moja regeneracja odgrywałaby rolę. Może i jestem coraz mocniej zmęczona, ale inne dziewczyny mogą być jeszcze bardziej zmęczone niż ja. Generalnie im bardziej czegoś nie lubię, tym lepiej mi to zwyczajnie wychodzi

— rozwinęła swoją myśl 22-letnia Polka.

Wiadomo zatem, że charakterystyka Dominiki Włodarczyk będzie dobrze odpowiadała olimpijskiej trasie w Paryżu. Reprezentacja Polski podczas Igrzysk Olimpijskich będzie liczyła 3 zawodniczki, a o te miejsca „walczy” póki co kilka kolarek. Cudzysłów nie jest tu przypadkowy, bowiem bardziej niż rywalizacja jest to koleżeńskie napędzanie się i poszukiwanie rozwoju tak, by dać kadrze jak najwięcej. Czy Dominika widzi się w niej podczas najważniejszej imprezy czterolecia?

Ani się widzę, ani się nie widzę. Ja generalnie mam swoje cele, a tym głównym jest ciągła praca nad sobą. Czy za 6 miesięcy będę w takim miejscu by móc pojechać na Igrzyska? Tego nie wiem. Ja mogę sobie życie planować na tydzień do przodu, bo co rusz coś mnie zaskakuje i trzeba sobie reorganizować wszystko. Mówi się, że „ludzie planuję, a Bóg się śmieje” i u mnie się to sprawdza. Wracając do tematu to ja po prostu będę pracować, zrobię wszystko by być lepszą zawodniczką. Czy to wystarczy? Nie mam pojęcia, to już nie jest w mojej gestii. Skupiam się na tym, na co mam wpływ

— zakończyła Dominika Włodarczyk.

Już niedługo zobaczymy Polkę podczas pierwszego startu w nowych barwach, czyli UAE Team ADQ. Jej koleżankami klubowymi będą takie gwiazdy jak Silvia Persico czy Chiara Consonni, ale także i jedna Polka – Karolina Kumięga. Nam kibicom pozostaje mocno ściskać kciuki przed telewizorami i innymi odbiornikami za to, żeby 22-latka jak najlepiej weszła w nowy etap swojej kariery.

W Pruszkowie z Dominiką Włodarczyk rozmawiał Jakub Jarosz

Poprzedni artykułTo Was interesowało – najchętniej czytane teksty w 2023 roku
Następny artykułLegenda rozumie Mathieu van der Poela. Znamy także rozmiar kary
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Pawel
Pawel

Super rozmowa! Oby takich wiecej panie Jakubie!