fot. Jumbo-Visma

W ostatnich latach Jonas Vingegaard regularnie mógł liczyć na niesamowitą pomoc ze strony swoich kolegów. Wiele wskazuje na to, że w kolejnym sezonie może być ona nieco mniejsza.

Wszystko ze względu na stratę Belgów – Nathana Van Hooydoncka i Wouta Van Aerta. Pierwszy z nich, pomimo zaledwie 28 lat na karku, został niedawno zmuszony do zakończenia kariery przez kontuzję. Drugi, starszy o rok, wprawdzie wciąż jeździ i prezentuje bardzo wysoki poziom, ale wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie Vingegaard nie będzie już mógł skorzystać z jego usług.

Najważniejszym celem Wouta na przyszły rok będzie najpewniej Giro d’Italia. Później, jak sądzę, odbędą się Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Ich trasa bardzo mu odpowiada i może właśnie z tego powodu nie planuje brać udziału w Tour de France. 

– mówi ubiegłoroczny zwycięzca najważniejszego wyścigu na świecie w rozmowie z DR Sporten. Pomimo zrozumienia intencji swojego kolegi z zespołu, nie zamierza ukrywać tego, że niespecjalnie mu odpowiada taki stan rzeczy.

– Żałuję, że go nie będzie. Jest jednym z najlepszych pomocników, jakich miałem w ciągu ostatnich trzech lat. Nieobecność jego i Nathana oznacza, że tracę dwóch świetnych domestiques. Zwłaszcza Wout jest mocny w każdym terenie – nawet w górach, i naprawdę może zrobić różnicę. Z kolei Nathan był niesamowicie przydatny zwłaszcza na płaskim. Tam naprawdę wiedział, jak zapewnić mi bezpieczeństwo.

– dodawał.

Kolejną złą wiadomością dla Vingegaarda jest również moment, w którym przychodzi absencja pomocników. W końcu kolejny Tour de France jest zapowiadany jako starcie kolarskich tytanów, a na jego drodze po trzeci kolejny tytuł ma stanąć nie tylko Tadej Pogacar, ale także Primoz Roglic i Remco Evenepoel. To oznacza, że przed Duńczykiem stoi naprawdę trudne zadanie, ale on sam już wielokrotnie pokazywał, że nie boi się żadnych wyzwań.

Poprzedni artykułMichał Pomorski zostaje w Mazowsze Serce Polski
Następny artykułTelenet Superprestige 2023/24: Joris Nieuwenhuis i Ceylin del Carmen Alvarado wygrywają w Merksplas
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Konrad
Konrad

Tak q…a, kontuzję. Tę samą co Wesley Kreder z Cofidisu. Was to już nawet nie trzeba oszukiwać… sami się oszukujecie.

Pawel
Pawel

Nie wiem kto wymyślił kontuzję
Ale debil który wszystko łączy ze szczepionką to jest na szczęście tylko debil którego mi ani nie żal
Bo kolarze wcale nie mają przerostów mięśnia sercowego oj wcale

pio
pio

no to będzie ciekawie, a ty vinni ciągnij do przodu 🙂