fot. UEC

Michael Vanthourenhout obronił tytuł, Cameron Mason został pierwszym medalistą Mistrzostw Europy w elicie mężczyzn nie pochodzącym z Belgii bądź Holandii, a podium uzupełnił Lars van der Haar. Oto co powiedzieli ci trzej kolarze po wyścigu o medale w Pontchâteau, a także 4. na mecie Pim Rohnaar oraz Thibau Nys, który zszedł z trasy.

Michael Vanthourenhout z pewnością nie miał łatwego okresu poprzedzającego Mistrzostwa Europy w kolarstwie przełajowym, ale w Pontchâteau pojechał jak po swoje. Belg zaatakował w pierwszej rundzie, szybko zbudował przewagę, którą był w stanie obronić aż do mety, dzięki czemu zdobył drugi z rzędu tytuł mistrza Starego Kontynentu.

Mój sezon nie zaczął się dobrze, ale już po Koppenbergcross poczułem się bardzo silny. Dziś był mój dzień. Już na początku wyścigu miałem dobre nogi i od samego początku jechałem na pełnych obrotach. To wystarczyło do zwycięstwa. Jestem bardzo zadowolony z tego tytułu. Szkoda, że przez to ​​nie mogę ponownie założyć koszulki mistrza Belgii, ale ta gwieździsta też mnie cieszy

— opowiadał Michael Vanthourenhout.

Drugi metę przeciął Cameron Mason. Brytyjczyk tym samym przełamał hegemonię dwóch państw w elicie mężczyzn – od pierwszej edycji Mistrzostw Europy w 2015 roku na podium stawali jedynie Belgowie i Holendrzy. Ci pierwsi zdobyli dotychczas szesnaście medali, drudzy zaś mają ich 10.

Pojechałem dziś dla mojej matki, a także mojego dziadka, który niestety zmarł w zeszły piątek. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem to dla niego zrobić. To spełnienie marzeń. Co prawda popełniłem kilka błędów, ale fakt, że kończę ze srebrnym medalem jest fantastyczny. Publiczność chce oglądać najlepszych zawodników i dzisiaj byłem jednym z nich

— podsumowywał swój start Cameron Mason.

Brązowy medal wywalczył Lars van der Haar. Holendrzy przespali nieco atak Michaela Vanthourenhouta, ale w dalszej części wyścigu pojechali jak zespół i dało im to miejsca 3-5. Najlepszym z „pomarańczowych” był właśnie 32-latek, dla którego to kolejny medal w karierze.

Błoto pozytywnie wpłynęło na prowadzenie wyścigu na tej niezwykle szybkiej trasie. Michael Vanthourenhout jest w takim terenie bardzo dobry. Od razu wiedziałem, że to człowiek, którego może być trudno pokonać. Szkoda upadków. W pewnym momencie doszedłem do tylko jedenastu sekund straty, ale popełniłem o jeden błąd za dużo. Pim i ja trzymaliśmy się nawzajem w wyścigu, ale gdy przyszło nam walczyć o podium nie było sentymentów

— mówił Lars van der Haar.

Nieco rozżalony na mecie był Pim Rohnaar. Holender po cichu liczył, że współpracując ze swoim bardziej utytułowanym rodakiem zostanie przez niego wypuszczony po brązowy medal. Tak się jednak nie stało i 22-latek, mistrz świata orlików z 2021 roku, wciąż musi pomarzyć o takim sukcesie w elicie.

Miałem nadzieję, że Lars odda mi trzecie miejsce, ale to nie jest miejsce na dawanie prezentów. W końcu walczyliśmy o medal Mistrzostw Europy. Myślę jednak, że ten krążek znaczyłby więcej dla mnie niż dla niego, biorąc pod uwagę jego listę sukcesów wśród elity. Z pewnością nie czułem się gorszy, ale tak właśnie się skończyło. Trener reprezentacji prosił nas o spokojną jazdę, ale w pewnym momencie nie mogliśmy pozwolić Michaelowi Vanthourenhoutowi odjechać dalej. W pewnym momencie zaatakował Cameron Mason, a za mną nie było Larsa. Chciałem poczekać, ale Mason pojechał dalej. Z powodu przebitej opony musiałem odpuścić i ostatecznie nawet trzecie miejsce wymknęło mi się z rąk

— obszernie opowiadał Pim Rohnaar.

Do mety finalnie nie dotarł za to Thibau Nys. Ten dość szybko znalazł się na pozycjach, które nie dawały dużych nadziei na medal, a dalsze zdarzenia losowe sprawiły, że zejście z trasy okazało się być najbardziej optymalnym wyborem.

Fizycznie po prostu nie dotarłem na ten wyścig. Nie doszedłem do siebie po Koppenbergcrossie. Forma z zeszłego tygodnia nie mogła przecież ot tak zniknąć. Nie czułem się dobrze. Niby walczyłem o to, na co mnie stać, ale bezskutecznie. Gdy złapałem gumę, było już po wszystkim. Chciałem ukończyć wyścig jako pierwszy, ale na trzy okrążenia przed metą nawet dotarcie do końca okazało się niemożliwe

— mówił Thibau Nys.

Poprzedni artykułFem van Empel: „Teraz pora na przerwę”
Następny artykułWielki przegląd męskich transferów i prolongat – październik 2023 roku
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments