fot. Lotto Dstny

W niedzielne popołudnie ścigano się także na belgijskich szosach. Piąta edycja Lotto Famenne Ardenne Classic zakończyła się zwycięstwem Arnaud De Lie, który mimo kłopotów technicznych na ostatniej prostej ograł w sprincie Kadena Grovesa i Floriana Sénéchala.

Dziś na kolarzy czekało prawie 190 pofałdowanych kilometrów wokół miasta Marche-en-Famenne. Na trasie znalazła się niezliczona liczba podjazdów, w tym przede wszystkim pokonywane na finałowych rundach Cote de Roy (3,4km; 4,2%). Meta znalazła się jednak nie na szczycie jednej z hopek, a po krótkim zjeździe.

W odjeździe dnia znaleźli się Sven Erik Bystrøm (Intermarché – Circus – Wanty), Carl-Frederik Bévort (Uno-X Pro Cycling Team), Cyrus Monk (Q36.5 Pro Cycling Team), Anton Stensby (Team Coop-Repsol), Jordan Habets (Metec – SOLARWATT p/b Mantel) oraz Miguel Heidemann (Leopard TOGT Pro Cycling). Ich przygoda przed peletonem zakończyła się jednak dość wcześnie, na około 50 kilometrów przed metą.

Na rundach działo się naprawdę wiele. Ciekawy atak przypuścił debiutujący w koszulce mistrza Europy Christophe Laporte (Jumbo-Visma), z którym zabrał się Yves Lampaert (Soudal – Quick Step). Francusko-belgijski duet na 35 kilometrów przed metą miał kilkanaście sekund przewagi, ale rywale nie chcieli go odpuścić za łatwo. Przewaga osiągnęła maksymalnie pół minuty, a potem zaczęła spadać by na 22 kilometry przed końcem przerzedzony peleton znów był razem.

Bardzo ciekawą akcję niedługo później przypuścili Tim Wellens (UAE Team Emirates), Rémi Cavagna (Soudal – Quick Step), Fabio Christen (Q36.5 Pro Cycling Team), Stan Dewulf (AG2R Citroën Team) i Hugo Page (Intermarché – Circus – Wanty). Przez moment wydawało się, że za taką piątką nic nie pogoni, ale finalnie i ta akcja zakończyła się niepowodzeniem, a my mogliśmy oglądać kolejne skoki.

5 kilometrów przed metą, gdy wydawało się, że wszystko zmierza w stronę finiszu z dużego peletonu, na czele znaleźli się Yves Lampaert (Soudal – Quick Step), Stan Dewulf (AG2R Citroën Team) i Dylan van Baarle (Jumbo-Visma). Za trójką goniła jeszcze kolejna czwórka, z której skutecznie przeskoczył Luca Mozzato (Team Arkéa Samsic). Grupka ta świetnie pokonywała kolejne zakręty, zjazdy i nieliczne hopki utrzymując pewną przewagę nad niezbyt zorganizowanym peletonem.

Finalnie jednak zawodnicy Intermarché – Circus – Wanty i Alpecin-Deceuninck złapali uciekinierów na 1200 metrów przed metą, a my obejrzeliśmy sprinterską batalię o zwycięstwo na wąskich, miejscami brukowanych uliczkach Marche-en-Famenne. Na ostatniej prostej genialne rozprowadzenie wykonał Ramon Sinkeldam, z którego koła jak torpeda wystrzelił Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck). Australijczyka minął jednak Arnaud De Lie (Lotto Dstny) i zanosiło się na kolejną wygraną Belga, jednak ten przez problem techniczny był zmuszony do zaprzestania pedałowania, a po chwili jazdy z jedną wypiętą nogą. Tylko sobie znanym sposobem 21-latek zachował jednak chłodną głowę, wyrzucił rower i wygrał kolejny w tym sezonie wyścig jednodniowy. Szaleństwo!

Wyniki 5. Lotto Famenne Ardenne Classic:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułIl Piccolo Lombardia 2023: Życiowy sukces Williama Juniora Lecerfa
Następny artykułTour de Vendée 2023: Arnaud Démare wziął rewanż, Peter Sagan zakończył karierę
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments