fot. Jumbo-Visma

Dla Jumbo-Visma tegoroczna Vuelta a Espana zakończyła się pełnym sukcesem. To wszystko pomimo kontuzji doznanej przez jednego z kluczowych zawodników ekipy na samym początku wyścigu.

Niewielu już zapewne pamięta, ale przez jakiś czas to właśnie Kelderman był drugim, po Jonasie Vingegaardzie, najwyżej sklasyfikowanym kolarzem w klasyfikacji generalnej hiszpańskiego wyścigu. Po trzecim dniu rywalizacji – pierwszym górskim etapie z metą w Arinsal, Holender zajmował 9. miejsce z takim samym czasem jak 10. Roglic i kilkanaście sekund przed Seppem Kussem.

Niestety, już dzień później, tuż przed strefą ochronną, ucierpiał w kraksie razem z Kamilem Gradkiem, Santiago Buitrago i kilkoma innymi kolarzami. W efekcie do mety przyjechał blisko 4 minuty za peletonem i szansa na wysokie miejsce w „generalce” przepadła.

– Oprócz Jonasa Vingegaarda i Primoza Roglica mieliśmy także Seppa i Wilco, o których wiedzieliśmy, że mogą posłużyć nam jako „przynęta” dla rywali. Wtedy Jonas i Primoz na tym skorzystają, a my jeszcze bardziej utrudnilibyśmy zadanie przeciwnikowi. Niestety Jonas upadł – dobrze, że Sepp miał „trochę” więcej szczęścia

– mówił po zakończeniu wyścigu, na spotkaniu z niderlandzkojęzycznymi mediami Marijn Zeeman.

Szef najlepszej ekipy tegorocznej Vuelty przyznał również, że straty czasowe nie były wcale największym problemem Holendra. Ten bowiem… złamał mały palec. Mimo to, postanowił jechać dalej. I szło mu całkiem nieźle, ponieważ przez kolejne kilkanaście dni był bardzo ważnym ogniwem kapitalnej holenderskiej ekipy, a na przedostatnim etapie wziął nawet udział w ucieczce dnia. Nie wygrał etapu – zajął na mecie dopiero 12. miejsce. Możemy jednak spodziewać się, że ten wyścig zapamięta na długo.

Poprzedni artykułProtokoły znów zawiodły – dlaczego zakrwawiony Stefan Küng wsiadł na rower?
Następny artykułNiccolò Bonifazio przechodzi do Team Corratec – Selle Italia
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments