fot. Jumbo-Visma

Drodzy czytający tylko tytuły – spokojnie, to nie jest artykuł o polityce. Do naszych wyborów parlamentarnych jeszcze nieco ponad miesiąc, ale dziś najprawdopodobniej zapadną najważniejsze decyzje przeszło 1000 kilometrów od naszego kraju w pewnym kolarskim zespole – Jumbo-Visma na Altu de L’Angliru będzie musiało zadecydować czy broni prowadzenia Seppa Kussa, czy też pozwala by Jonas Vingegaard bądź Primož Roglič „zabrali” koszulkę swojemu wiernemu gregario.

Po wczorajszym, ledwie 120-kilometrowy etapie dziś na zawodników czeka kolejna krótka próba. 124 kilometry, które rozpoczną się w asturyjskim mieście Ribadesella, będą nam początkowo mijały bardzo szybko, bowiem choć pierwsza połowa trasy nieustannie prowadzi lekko pod górę to są to nachylenia, które zasadniczo można pominąć w analizach. Wysokie tempo powinna gwarantować zawiązująca się ucieczka, w której obiecywał znaleźć się m.in. lider klasyfikacji górskiej Remco Evenepoel.

Po „płaskim” dojeździe za półmetkiem zaczynają się trudności. Alto de la Colladiella (6,5km; 7,9%) i Alto del Cordal (5,7km; 8,5%) użyte jako finałowe ścianki prawdopodobnie byłyby miejscami pięknych pojedynków, ale jako przystawki przed Altu de L’Angliru (13,1km; 9,4%) będą mogły służyć prawdopodobnie jedynie do selekcji. Ostatni podjazd, goszczący na trasie La Vuelty po raz ósmy w historii, to bowiem góra prawdziwie mordercza. Początek jest nieco mylny – pierwsze 5 kilometrów ma średnie nachylenie „jedynie” około 8%, ale później następuje coś, co przez miejscowych nazywane jest „kozią ścieżką” – góra pochyła na przeciętnie aż 15%, a maksymalnie 24%!

Ostatni raz z tą wspinaczką mierzono się w 2020 roku. Wówczas wygrał Hugh Carthy przed Aleksandrem Vlasovem i Enriciem Masem (wszyscy obecni w tegorocznej edycji), a 4. na mecie Richard Carapaz przejął koszulkę lidera z rąk Primoža Rogliča. Wcześniej po triumf na tej morderczej górze sięgali także Alberto Contador (2008 i 2017), Kenny Elissonde (2013), Juan José Cobo (2011), Roberto Heras (2002), Gilberto Simoni (2000) i José María Jiménez (1999).

Oto, co na temat 17. etapu 78. edycji Vuelta a España napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 17, 13 września: Ribadesella / Ribeseya > Altu de L’Angliru (124,4 km)

We środę peleton Vuelty ponownie wyruszy z okolic wybrzeża, ale celem będą Góry Kantabryjskie, a konkretnie ikoniczny Altu de L’Angliru (13,1 km, śr. 9,4%).

Na liczącej tylko 124,4 kilometra trasie kolarze pokonają jeszcze, w ramach skromnej rozgrzewki, Alto de la Colladiella (6,5 km, śr. 7,9%) i Alto del Cordal (5,7 km, śr. 8,5%), ale tego dnia liczyć się będzie wyłącznie rywalizacja na finałowym podjeździe. Należy on bowiem do tych, na których można nie tylko przegrać, ale również wygrać cały wyścig.

Podczas tego odcinka uczestnicy hiszpańskiego wielkiego touru pokonają 3269 metrów przewyższenia.

Alto de la Colladiella:

Alto del Cordal:

Altu de l’Angliru:

Pogoda

To nie będzie łaskawy dzień dla zawodników. Podobnie jak wczoraj, tak i dziś już od startu przywitać może ich przelotny deszcz i temperatury poniżej 20 stopni, a także całkiem odczuwalny, wiejący z północnego wschodu wiatr. Opady mogą kolarzom towarzyszyć aż do mety – około 18 na Altu de L’Angliru zapowiadana jest większa ulewa. Oby się to nie sprawdziło.

Faworyci

Historia pokazuje, że tak monumentalne etapy jak ten dzisiejszy kończą się najczęściej pojedynkiem faworytów klasyfikacji generalnej. Prawdopodobnie zatem to jedna z największych gwiazd La Vuelty dopisze do swojego dorobku triumf na słynnym Altu de L’Angliru. Kto to może być?

Murowanym faworytem wydaje się być Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma). Duńczyk wczoraj wykręcił liczby podobne do tych z Tour de France, a to oznacza, że znów jest w swojej optymalnej, będącej poza zasięgiem kogokolwiek w tym wyścigu formie. 26-latka ograniczać może wyłącznie brak chęci odebrania własnym atakiem koszulki swojemu klubowemu koledze, ale nie wiadomo czy Jonas Vingegaard będzie o tym myślał.

Może będzie to nieco kontrowersyjna opinia, ale Altu de L’Angliru nie jest górą, która powinna odpowiadać pozostałej dwójce z Jumbo-Visma. Primož Roglič w historii tracił już tu koszulkę w La Vuelcie, którą finalnie wygrał, Sepp Kuss zaś powoli zdradza oznaki zmęczenia, które w trakcie trzeciego Wielkiego Touru w jednym sezonie jest czymś naturalnym. W tym kontekście wydaje się zatem, że ich duński kolega może im odjechać, a o miejsce na podium zawalczyć powinien lubiący takie wielkie nachylenia Enric Mas (Movistar Team). Hiszpan był już na tej górze 3. przed 3 laty, na bliźniaczym Gamoniteiru także radził sobie bardzo dobrze. Czy to ten dzień gdy obejrzymy ofensywę 5. w klasyfikacji generalnej 28-latka?

Pewną niewiadomą jest postawa Juana Ayuso (UAE Team Emirates). 20-latek wciąż niektóre rzeczy robi po raz pierwszy w karierze i właśnie przed nim premierowe zmierzenie się z tak długą i jednocześnie mocno nachyloną górą. Jak jego ciało na to zareaguje?

Wydaje się, że z pozostałych kolarzy z czołowej „10” dziś największe szanse na dobry wynik ma drugi przed trzema laty Aleksandr Vlasov (BORA-hansgrohe). Marc Soler i João Almeida (UAE Team Emirates) raczej będą osłaniali swojego młodszego kolegę i minimalizowali straty, Cian Uijtdebroeks (BORA-hansgrohe) debiutuje w Wielkim Tourze i zapewne będzie chciał dziś spokojnie dotrzeć do mety po kole aniżeli atakować, a Mikel Landa (Bahrain-Victorious) raczej nie jest w formie, w której byłby w stanie zaatakować rywali.

A może ucieczka? Ogromne plany związane z tym etapem ma Remco Evenepoel (Soudal – Quick Step), który zapewne nawet niewielką przewagę u podnóża finałowej góry może wykorzystać do tego, by obronić się przed rywalami. Z Belgiem zapewne zabrać będzie się chciała cała czołówka niżej sklasyfikowanych górali, takich jak chociażby Romain Bardet i Max Poole (Team DSM-firmenich), Einer Augusto Rubio (Movistar Team), Lenny Martinez (Groupama-FDJ), Geraint Thomas (INEOS Grenadiers) czy Lennert Van Eetvelt (Lotto Dstny).

Ciekawym jest jaką taktykę obiorą dwaj zawodnicy tracący ciut ponad 10 minut w klasyfikacji generalnej. Zarówno Santiago Buitrago (Bahrain-Victorious) jak i Steff Cras (TotalEnergies) próbowali już zabierać się w odjazdy, a obecność dzisiaj z przodu mogłaby im dać nie tylko szansę na walkę o etapowy triumf, ale i awans do czołowej „10”.

Na koniec zostawiłem zaś trzech wspaniałych – zawodników, którzy znają smak zwycięstwa na Altu de L’Angliru. 3 lata temu wygrywał tu Hugh Carthy (EF Education-EasyPost), który z pewnością zaznaczył sobie dzisiejszy etap jeszcze długo przed wyścigiem. O powtórzeniu swojego sukcesu sprzed 10 lat na pewno marzy Kenny Elissonde (Lidl-Trek), być może słabszy niż wtedy, ale wciąż jeżdżący ambitnie i agresywnie. Trzecim jest zaś ten, który na tej górze wygrywał zdaniem jedynie części statystyków – w 2011 roku metę jako pierwszy przeciął zdyskwalifikowany Juan José Cobo, w obliczu czego niektórzy liczą za zwycięzcę drugiego na kresce Wouta Poelsa (Bahrain-Victorious). Doświadczony Holender drugi był także 6 lat później, ale wówczas po prostu przegrał z Alberto Contadorem. Minęło kolejne 6 lat… Czy to czas na wielki triumf 35-latka?

Transmisja

Etap startuje o 13:57. Eurosport 1 początek transmisji zaplanował na 14:40. Kolarze na mecie powinni się zameldować zależnie od średniej prędkości gdzieś między 17:15 a 17:45.


Vuelta a España 2023:

Poprzedni artykułKolarze Mazowsze Serce Polski i Voster ATS Team jadą w Okolo Slovenska
Następny artykułOkolo Slovenska 2023: 60-kilometrowy rajd Remiego Cavagni
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Ernest
Ernest

Jose Maria Jimenez Sastre – Siempre El Chava!

Virgil
Virgil

,,,,,,Drodzy czytający tylko tytuły – spokojnie, to nie jest artykuł o polityce……..
Błędnie zaadresowany komunikat. Czytający tylko tytuły, nie dotrą do tego miejsca.