fot. Jumbo-Visma

Jérôme Pineau nie przestaje zaskakiwać w przestrzeni publicznej. Dość ekscentryczny Francuz tym razem postanowił zaatakować ekipę Jumbo-Visma sugerując, że ta korzysta z dopingu mechanicznego.

43-letni Jérôme Pineau, który w latach 2002-15 był zawodowym kolarzem ścigającym się dla takich ekip jak Omega Pharma – Quick-Step, Bouygues Telecom czy IAM Cycling, ostatnimi czasy co rusz rzuca w przestrzeń publiczną dość kontrowersyjne tezy i pytania. Mocno skompromitowany kłamstwami (bądź niedopowiedzeniami) w sprawie upadku ekipy B&B Hotels Francuz, który był jej menadżerem, tym razem uderzył w zespół Jumbo-Visma, który walczy właśnie o tryplet w La Vuelcie.

Organy międzynarodowe niszczą kolarstwo. Pozwalają, aby wydarzyło się zbyt wiele rzeczy, nie kontrolują już niczego i robią to, czego chcą duże zespoły. To szaleństwo. Widzimy obrazki… Nie mówię o dopingu, ale o czymś znacznie gorszym. Doping mechaniczny w Jumbo-Visma? Tak, mechaniczny. Jeśli spojrzysz na atak Seppa Kussa na Col du Tourmalet przeciwko kolarzom takim jak Juan Ayuso, Cian Uijtdebroeks – postrzegany jako wielki talent – ​​i Marc Soler. Nie są frajerami na rowerach, prawda? Kuss podczas ataku jedzie o dziesięć kilometrów na godzinę szybciej, potem musi hamować obok widza, a potem znów jedzie o dziesięć kilometrów na godzinę szybciej

— mówił Jérôme Pineau w podcaście Les grandes gueules du sport prowadzonym przez RMC Sport.

Francuz nie zatrzymał się na tych słowach i kontynuował wspominając m.in. zeszłoroczne Tour de France czy dawne dzieje, w tym czasy Lance’a Armstronga. Zdaniem 43-latka wszyscy o wszystkim wiedzą, ale nikt nie ma odwagi mówić o tym na głos i on jedyny ujawnia kontrowersyjne sprawy. To właśnie w ten sposób tłumaczy czemu nie przedstawi żadnych dowodów.

Jak można to wyjaśnić? Kolarstwo to mój sport, żyłem z niego i nadal nim żyję. To moja pasja, ale się boję. Bardzo mnie to martwi. Widzę, że dzieją się pewne rzeczy… Na Col de Spandelles Kuss jechał przez dziesięć sekund bez pedałowania. Nie wiem, jak to możliwe. Dowody? Nigdy nie było żadnych dowodów na Lance’a Armstronga, ale my, kolarze w peletonie, wiedzieliśmy o jego oszustwie. Teraz dzieje się dokładnie to samo

— opowiadał Jérôme Pineau.

Na te sensacje postanowił zareagować Merijn Zeeman, dyrektor sportowy Jumbo-Visma. Ten zapytany przez Global Cycling Network o te wypowiedzi nie uciekał od odpowiedzi, ale jednocześnie po prostu krótko wypunktował ich autora.

Komentarze „menadżera zespołu”, który podpisał kontrakt z wieloma zawodnikami i sztabem, a potem w październiku okazało się, że wszystkich oszukał i postawił wszystkich w złej sytuacji? Ta osoba ma czelność rozmawiać o innych i ich oceniać?

— krótko skwitował Merijn Zeeman.

Mamy do czynienia z międzynarodowym skandalem na ogromną skalę czy jednak po prostu zapomniany nieco Jérôme Pineau próbuje się wybić w najgorszy możliwy sposób? Prawy zapewne nie poznamy, ale takie wypowiedzi z pewnością obiją się szerokim echem w świecie kolarstwa i nie tylko, a po odpowiednim przycięciu cytatów mogą być użyte do dyskredytowania tej dyscypliny sportu. Czy o to chodziło Francuzowi, który nie ma dowodów, a jedynie swoje domysły?

Poprzedni artykułNowe trenażery Wahoo – KICKR MOVE i KICKR BIKE SHIFT!
Następny artykułVuelta a España 2023: Jonas Vingegaard wygrywa z wielką przewagą
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
14 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
weteran
weteran

Jako były zawodnik (dawno, dawno temu) przyzwyczajenia oglądam kolarstwo w tv, ale to już nie mój sport od kiedy uprawiają go cyborgi nafaszerowane farmaceutykami (na szczęście pod troskliwą opieka lekarzy), zdalnie i nieustannie sterowane przez radio, a od kilku co najmniej już lat najlepsi z nich (tylko niektórzy, bo taka zabawka kosztuje wg specjalistów ok. 100 tys. euro) także korzystający z mechanicznego wspomagania – nie do wykrycia od czasu, kiedy rower (przerzutki, hamulce itp) i tak jest naszpikowany urządzeniami zasilanymi elektrycznie. To już rywalizacja nie tyle ludzi, co nowości w dziedzinie farmakologii i technologii, ale niestety ten trend jest nieodwracalny, podobnie jak w życiu.

klm
klm

Mechaniczny? Są prostsze rozwiązania. Taka jedna ekipa zmieniła lekarza i już nie ciągną peletonu na TdF. Przypadek?

BarAnina
BarAnina

I to jest prawda, że federacja kolarska niczego nie kontroluje. Czy ktoś słyszał, oprócz Armstronga, o wpadce kolarza na dopingu. Jeździ ich przecież kilkadziesiąt tysięcy. Vinegoord nie jedzie na mistrzostwa świata, ponieważ wie, że na nich mogą być zaostrzone kontrole antydopingowe, ale jedzie na Vuelte.

Ernest
Ernest

W tym kontekście zastanawiające jest spektakularne przyspieszenie Roglicia na czasówce w Giro, kiedy to po zmianie roweru błyskawicznie uzyskał pół minuty przewagi nad Geraintem. Czyżby zapasowy rower był z tych „cudownych”? Czy to możliwe, że całe zajście ze spadnięciem łańcucha było ustawione? Lubię Roglicia i nie chciałbym, żeby się tak okazało, ale ta miażdżąca przewaga Jumbo jest doprawdy zadziwiająca i nienaturalna.

Bartek Kozyra
Editor
Bartek Kozyra
Reply to  BarAnina

Sam wolę wierzyć, że kolarze są czyści, ale doskonale rozumiem osoby, które mają bardzo duże wątpliwości co do ich czystości. Naprawdę, można znaleźć argumenty na to, że kolarze, mimo iż są jedną z najczęściej testowanych pod kątem dopingowym grupą sportowców, masowo biorą nielegalne substancje. Niestety Ty wybrałeś bardzo kiepskie. W ciągu ostatnich kilku lat na dopingu wpadło kilkunastu/kilkudziesięciu kolarzy. Choćby całkiem niedawno zawieszono z tego powodu kolarza Jumbo-Visma Michela Hessmana, ale tych przykładów jest zdecydowanie więcej, wystarczy tylko dobrze poszukać. Nie jest zatem tak, że na tych kontrolach nikt nie wpada.

A co do kontroli na mistrzostwach świata… nie wydaje mi się, żeby Vingegaard bał się ich bardziej niż tych, które są przeprowadzane podczas Tour de France – był taki moment, kiedy w ciągu 2 dni został przetestowany cztery razy. Vingegaard odpuścił MŚ dlatego, że miałby tam zdecydowanie mniejsze szanse na zwycięstwo niż taki Tadej Pogacar, Mathieu van der Poel i Wout Van Aert. Jest kapitalnym kolarzem, świetnym w górach, ale nie na tyle dynamicznym, by na trasie wyścigu jednodniowego pokonać ich i zgarnąć złoty medal. Występ w MŚ kosztowałby go za to mnóstwo sił i zapewne ograniczyłby szanse na ugranie czegoś na Vuelcie, która odpowiada jego charakterystyce zdecydowanie bardziej.

ulrich
ulrich

Pamiętamy jak pewien Węgier ujawnił iż sprzedał pewnej firmie rowerowej patent na silnik elektryczny w ramie, z klauzulą tajemnicy na 10 lat. Potem co się działo z zawodnikami jeżdżącymi na tych rowerach wszyscy wiemy. Zakładam że zawodników nawet nie wtajemniczano i zdalnie wrazie potrzeby właczano wspomaganie…

mac
mac

@ulrich możesz dać jakieś podpowiedzi? nie znam sprawy a mnie zaciekawiłeś

Michał
Michał

Kuss był w trakcie ataku podczas gdy pozostali jechali swoim równym tempem. Nie do końca to porównanie ma sens.

Virgil
Virgil

Mam nadzieję, że będzie pozew i sprawa, choć trochę, się wyjaśni.

zbig
zbig

ja poszedłbym dalej w domysłach od żabojada,oni mają w ramie małe reaktory jądrowe…proponuję sprawdzać promieniowanie 😀

Grzegorz
Grzegorz

Jeśli Jumbo Visma są czyści, powinni złożyć pozew. Jeśli tego nie zrobią, no cóż…

Waldemar
Waldemar

Amstrąg też był nie winny do czasu, i też tego sam nie robił wszyscy wiedzieli i go kryli ,liczyła się kasa i”DOBRO KOLARSTWA”

Cieńki Felek
Cieńki Felek

Doping był od początku i jest teraz.Nie da się na samym makaronie przejechać 3,5 tyś km w takim tempie.Koniec,kropka.

Gosc
Gosc

Greg Lemond mowil o dopingu mechanicznym od wielu lat.