Dość sensacyjnie zakończył się siódmy etap hiszpańskiej Vuelty. Co mieli do powiedzenia bohaterowie dzisiejszego ścigania?
Sympatyczny brodacz z TotalEnergies ma już na karku 35 lat. Zazwyczaj rozprowadzał szybszych kolarzy z ekipy, a jeśli już wygrywał to w dość egzotycznym La Tropicale Amissa Bongo. Jednak to Geoffrey Soupe okazał się najszybszy w miejscowości Oliva:
To zwycięstwo jest czymś niesamowitym dla mnie i zespołu. Tak naprawdę przez fakt upadku Alexisa Vuillermoza znalazłem się w składzie na Vueltę. Nie sądziłem, że uda się tutaj wygrać, bo sprinty są naprawdę szybkie. Kilka lat temu wygrywaliśmy kilka razy z Nacerem Bouhannim, ale ja cieszyłem się z jego dokonań. Już wtedy było to dla mnie wielkie wydarzenie, a teraz sam zasmakowałem zwycięstwa. Na ostatnich metrach byłem zaskoczony, że nikogo nie ma za mną i zadawałem sobie pytanie: Czy to jest mój dzień?
„Dopiero” piąte miejsce wywalczył lider klasyfikacji punktowej Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck):
Niestety jestem rozczarowany. To był łatwy etap i liczyłem, że uda się wygrać. Niestety mój rozprowadzający Robbe Ghys upadł i to wprowadziło sporo chaosu na ostatnich metrach. W klasyfikacji punktowej zachowałem swoją pozycję, ale nie o to dzisiaj chodziło.
Jednym z najbardziej uśmiechniętych kolarzy przed startem był nowy lider wyścigu, 20- letni Lenny Martinez (Groupama – FDJ):
To był piękny dzień dla mnie. Dzisiaj chciałem utrzymać koszulkę, nie stracić czasu i nie zaplątać się w żadną kraksę. Koledzy z ekipy spisali się świetnie i to wszystko się udało. Wielu kolarzy podeszło dziś do mnie i gratulowało mi tej koszulki.